W tym wpisie nie chodzi mi o przebaczenie ani mojemu winowajcy, ani grzechu penitentowi. Ostatnio jednak uświadomiłem sobie, że odpuściłem i dobrze się z tym czuję.
„Wartość” Boga
Pragnę podzielić się z Wami pewnymi refleksjami, które zasadniczo dotyczą dwóch różnych spraw, chociaż, jak się okaże jakoś się łączą. Mam wrażenie, że o pierwszej sprawie w jakiś sposób krótko już pisałem na blogu. Druga dotyczy wczorajszych przemyśleń.
Ono zmiażdży Ci głowę…
Zbyt łatwo być nie może… Nie minęło nawet 10 godzin od mojego wczorajszego wpisu, gdy dziś o świcie, jeszcze przed roratami, dostałem niełatwego maila.
Wczoraj niewątpliwie starałem się pokazać, jak dobry jest Bóg, jak ładnie prowadzi, jak daje mi okazję, by ludziom pomóc. I najwyraźniej iluś udało się pomóc w sposób bardzo zauważalny. Zapewne też ileś osób doświadczyło pomocy, o której dowiemy się po śmierci. Ale dziś rano dostałem maila, którego (niestety) zdążyłem przeczytać jeszcze przed roratami. Czytaj dalej
Życie ze szpitalem w tle
Zostałem zmobilizowany, by coś napisać na blogu, więc to robię. Dużo rzeczy się dzieje wokół mnie. Pewno inaczej, niż bym jeszcze niedawno się spodziewał. Jest ileś rzeczy niełatwych, ale także, a może przede wszystkim, dostrzegam Boże działanie.
Nie da się ukryć, że w ostatnich miesiącach na pierwszy plan mojego życia i kapłaństwa wysuwa się posługa w szpitalu. Czytaj dalej
Pierwsza stacja i następne
Byłem ostatnio w kolejnym sanktuarium. Przeszedłem Drogę Krzyżową i uderzyło mnie przedstawienie w rzeźbie pierwszej stacji. Dwie postaci: sądzony Jezus oraz Piłat, obmywający ręce nad misą. I tak mnie w tamtej chwili dotknęło, chociaż dobrze znam tę scenę z Ewangelii, że chyba jestem jak ten Piłat. Czytaj dalej