Po zakończeniu okresu kolędy, na początku intensywnego Wielkiego Postu, udało mi się dostać kilka dni wolnego. Z racji, że nie jestem narciarzem, postanowiłem pojechać w miejsca, gdzie mogę trochę odpocząć – tak fizycznie, jak i psychicznie – a jednocześnie może coś zobaczyć, gdzieś się wyciszyć, pomodlić. Niespełna dwa tygodnie temu wpadłem na szalony pomysł wyjazdu do… północnych Włoch. Znalazłem niezbyt drogie bilety na samolot. Kupiłem je, podobnie jak na ileś różnych środków lokomocji w Italii i… dosłownie za chwilę okazało się, że z powodu epidemii koronowirusa, północne Włochy, to niedobry kierunek na wyjazd.
Znalazłem się w Czytaj dalej