Krótko tu napiszę, bo znowu na tydzień przed kolejną Mszą z modlitwami o uzdrowienie i uwolnienie padła mi sieć w komputerze. Tak swoją drogą, to ciekawe. Ale może to forma mojego przygotowania do tych modlitw, w których będzie m.in. o internecie. Ale nie o tym chcę teraz napisać
To, co napiszę, to zdanie z dzisiejszej Ewangelii z krótkim komentarzem.
Jeśli Bóg mówi do Jezusa, „tyś jest mój syn umiłowany”, a Jego miłość jest doskonała, więc nikogo nie kocha ani mniej ani więcej. Zatem Bóg także DO CIEBIE mówi: „Ty jesteś moim umiłowanym synem / umiłowaną córką”.
Uwierz w to, uraduj się tym. I pozwól się Bogu pokochać.
Kolejny raz czytam, jak różne takie zdarzenia łączy Ksiądz z działaniem Złego. Czytając wpisy, sama bardziej zaczęłam zauważać takie rzeczy, np. ostatnio na modlitwie we wspólnocie jak kapłan powiedział, żebyśmy się pomodlili, zgasło światło. Albo na Mszy z modlitwą uzdrowienia i uwolnienia były problemy z mikrofonem. Wiem, że Szatan nie śpi i przeszkadza w tym co Boże, ale to napawa lękiem. Bo skoro im bliżej będziemy Boga, on bardziej będzie się wkurzał i walczył. Czyli im bliżej ktoś jest Boga, tym Szatan bardziej mu utrudnia wszystko co dobre?
Żeby było jasne. Ja jestem daleki, by wszędzie szukać diabła. Ale fakt jest taki, że on próbuje utrudnić życie, szczególnie, gdy ważne rzeczy się dzieją. Ale się tym nie przejmuję. Dla mnie to normalna sprawa. Jak coś ważnego idzie zbyt łatwo, to mam jakieś wątpliwości, czy to dobre. Tam, gdzie Bóg, tam i krzyż. Pan Bóg go dopuszcza, chcąc nas przez to uświęć.
Z drugiej strony szatan jest jak wąż. Czym bardziej czuje się zagrożony, tym bardziej atakuje. Ale jest on co najwyżej jak pies ma łańcuchu. Nie podejdzie bliżej, niż Bóg lub my sami mu nie pozwolimy.
Więc nie ma co się zbytnio bać. Ale z roztropnością go omijać szerokim łukiem.
Dziękuję za rozwinięcie, ale pojawia mi się jeszcze jedna wątpliwość. Napisał Ksiądz: „Jak coś ważnego idzie zbyt łatwo, to mam jakieś wątpliwości, czy to dobre.” Tylko jak rozpoznać, od kogo pochodzą dane sytuacje – „znaki”? Bo np. coś dobrego zaplanowałam i pojawiają się różne przeszkody, tylko, że ja wtedy sobie myślę, że może to znaki od Boga, żebym właśnie tego nie robiła, w to nie wchodziła, bo może On tego właśnie nie chce i zazwyczaj to mnie skłania do rezygnacji. Więc jak rozpoznawać od kogo co pochodzi?
To nie takie proste od razu. A czasami po wielu latach może się okazać, czy mieliśmy rację. Trzeba próbować podjąć jakieś rozeznanie. Warto poczytać np fragmenty 1 Listu św. Jana, albo Ignacego Loyolę. Tam są różne rady. Można po modlitwach i podjętej decyzji zostawić to Bogu, by w razie czego nie dopuścił do takiego rozwiązania. Ale także trzeba zawsze pamiętać, że jesteśmy tylko ludźmi i mamy prawo się pomylić. A Bóg, który od wieków wiedział, jaką decyzję podjęliśmy przygotował plan B. A jeśli szczerze szukaliśmy rozwiązania i wybraliśmy może nie idealną, lecz bezgrzeszną decyzję, to Bóg nie bedzie miał do nas pretensji za takąi wybór.
Duszo Chrystusowa,uświęć mnie
Ciało Chrystusowe,zbaw mnie
Krwi Chrystusowa,napój mnie
Wodo z boku Chrystusa,obmyj mnie
Męko Chrystusa, wzmocnij mnie
O dobry Jezu,wysłuchaj mnie
Nie dozwól mi oddalać się od Ciebie
Od nieprzyjaciela złośliwego, broń mnie
W godzinę śmierci mojej wezwij mnie
I każ mi przyjść do siebie
Abym ze świętymi Twoimi chwalił Cię
Na wieki wieków. Amen
Polecam Księdzu film pt „Misja” z 1986 r reżyserii Rolanda Joffe
Pozdrawiam serdecznie. Ewa
” Niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu”
św. Augustyn
Do Dominiki
Serdecznie polecam msze św. prowadzone przez ks. Jacka o uwolnienie….Przychodzisz do kościoła i nie wiesz nic….wychodzisz po mszy i masz wiatr we włosach i błogi spokój
i wszystko jest poukładane. I nie musisz już się martwić jak rozpoznać co jest od Boga …
Dziękuję. Chodzę już na te Msze 🙂
Moje życie trochę jest poplątane i nie jest to takie proste. Ale szukam, modlę się, zawierzam Bogu i wierzę, że wszystko w końcu się wyprostuje…
Dokładnie 🙂 Moje życie podobnie jest poplątane, zwłaszcza moje myśli,ale wierzę, że Bóg mnie prowadzi. Już parę razy było tak, że zapomniałem całkowicie o tym, że dana msza ma być połączona z modlitwą o uzdrowienie/uwolnienie. A tu proszę, nagle ks. Jacek przy ambonie i że dzisiaj coś takiego będzie 🙂
Bóg prowadzi… niestety ja czasem się od Jego prowadzenia odwracam, bo wydaje mi się, że już jestem gotowa, że już sama stanę na nogi i potem okazuje się, że zbyt szybko sobie zaufałam… ale cóż… trzeba się zebrać i zacząć walkę od nowa…
Do Dominiki
Przepraszam,nie przeczytałam Twoich wcześniejszych postów, a chciałam tylko pomóc…
Ja nigdy nie chodziłam na takie Msze…i po pierwszej Mszy czułam się bardzo zmieszana,
ale też bardzo spokojna….jak nigdy przespałam całą noc błogim snem!!! Każdy ma swój
krzyż, który musi nieść, jak Jezus Chrystus. Ale jak powiedział św o. Pio: ” W każdym
ubogim chorym jest Jezus który cierpi i kona podwójnie”.Wiem z Jesteś dzielna i ze wszystkim dasz sobie radę….modląc się!!! Pozdrawiam serdecznie. Ewa
Ale nie ma problemu 🙂 wiem, że dobre masz intencje 🙂 Dziękuję 🙂
Wiem, że każdy się z czymś zmaga, nosi swój krzyż… tylko czasem już mi sił brakuje, trochę za dużo tego wszystkiego i dopada zwątpienie. Ale podnoszę się i idę dalej. Widocznie potrzebuję więcej czasu.
Ja bardzo cenię sobie te Msze, Bóg działa, dotyka serca i przemienia. Te Msze są umocnieniem dla mnie, więc również śmiało mogę polecić je innym.
Pozdrawiam.