Dziś może krótko napiszę w odniesieniu do dzisiejszego pierwszego czytania. Jezus, objawiając się Szawłowi, mówi: „Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz?”. Tak Szaweł, jak i każdy czytający opisane wydarzenie, mógłby stwierdzić, że przecież Szaweł nie prześladował Jezusa. A jednak Szaweł nie pyta się o to, bo dla niego stało się oczywiste, że Jezus mówił o Kościele – identyfikował się z Nim.
Jakie z tego wnioski? Po pierwsze – atakowanie Kościoła (np. przez media, bądź przeciwników Kościoła) jest zawsze atakiem w Jezusa. Po drugie – nie da się żyć w stylu, którzy niektórzy próbują lansować „Bóg – Tak, Kościół – Nie”. Nie ma czegoś takiego, jak „wierzący-niepraktykujący”. Zerwanie z Kościołem jest bowiem zerwaniem z Chrystusem. No chyba, że w to nie wierzymy. Ale w takim przypadku trudno mówić, byśmy byli wierzącymi. Innymi słowy możemy wywnioskować: „niepraktykujący”=”niewierzący”.
Witam Księdza serdecznie!
Na pewno nie uda mi się krótko!!!bo temat,który Ksiądz poruszył to temat rzeka…
Jedni traktują Kościół, jako urząd.
Drudzy, jako miejsce kultu Bożego.
Jedni mają problem z tym ,że Kościół to- JEZUS
Drudzy nie chcą słuchać homilii o polityce, tylko o JEZUSIE !!!
I JAK W TYM WSZYSTKIM SIĘ ODNALEŹĆ…?!!!
Ja wiem jedno, że do Kościoła przychodzę po to , żeby spotkać się z JEZUSEM, który JEST wszędzie w parku,pracy,domu, na ulicy , ale Kościół daje mi wyciszenie…takie sam na sam z JEZUSEM ( dla mnie to jest miejsce-symbol, ale pomaga czuć bardziej i kochać bardziej) i tam jest JEZUS w sakramentach.
Uważam,że w Kościele nie potrzebna jest polityka(chociaż św. Paweł musiał się z nią zmagać będąc Apostołem Narodów) ale potrzeba zwykłego wsparcia…takiego „ludzkiego” odczuwania praw Bożych, którego mi bardzo brakuje w Kościele. Chwała Panu.
Dziękuję za ten post. Zapamiętam dobrze te słowa, by zawsze je przytaczać w sytuacjach, gdy ktoś próbuje mi udowodnić swoją wiarę w Boga bez uczestnictwa w życiu Kościoła…
Jak rozmawiam ze znajomymi, którzy odeszli od Kościoła, to często mówią, że przyczynili się do tego kapłani… i raczej łączą to nie Kościół=Chrystus, tylko Kościół=kapłani. Chociaż co ciekawe, to jeżeli np. jakiś lekarz ich źle potraktuje, to idą szukać porady u innego, i szukają aż znajdą, bo zależy im na zdrowiu ciała, natomiast jak zranią, zirytują ich księża, to często nie szukają dalej, odpuszczają, tak łatwo się zniechęcają i odchodzą od Kościoła.
Chociaż z drugiej strony jak widzi się brak zaangażowania kapłanów chociażby w przygotowanie homilii, brak autentycznego życia wiarą, to można się nie raz zniechęcić. Ludzie często nie rozumieją, chociażby sensu i znaczenia Eucharystii, a tego się ludziom nie przybliża. Sama mimo iż jestem blisko Kościoła, dopiero teraz, po wielu latach zaczynam wchodzić w przeżywanie Eucharystii. I fajnie by było, gdyby np. parę minut przed Mszą księża wyjaśniali znaczenie poszczególnych elementów. Bo znajdowanie Boga nie jest takie łatwe, przynajmniej dla mnie…
Witam Księdza serdecznie
Patrząc na licznik to….wow!!!…ale przecież nie o to chodzi…
Męczyła mnie niedokończona myśl, którą nie mogłam się podzielić z braku czasu…
Co mnie cieszy dzisiaj w Kościele…?
To,że się odmładza…chodzi mi o schematy w których ja i większość ludzi byliśmy
wychowani….w bojaźni Bożej …która brzmiała na każdej Mszy św….”Bóg nierychliwy,ale sprawiedliwy”ukarze cię za twoje grzechy i wrzuci do piekła..,a przecież nie o to chodzi…NIE LĘKAJ SIĘ…POKOCHAJ…CHRYSTUS SWOJĄ KRWIĄ ZMAZAŁ NASZE GRZECHY !!! UWIERZ TO i RADUJ SIĘ z tego, a nie umartwiaj się…wszyscy Święci byli uśmiechnięci…(to nie moje słowa tylko znajomego Księdza).
To,że ludzie w Kościele potrafią się cieszyć z Dobrej Nowiny!!!
To,że Kościół przestaje być lękiem przed Bogiem, a staje się RADOŚCIĄ bycia z NIM!!!
To, że Msza św. nie daje smutku, ale podnosi i upewnia w wierze.
A Księża dają nam Słowo, które pociesza i wspiera każdego dnia…Chwała Panu