Pustynia – z każdym dniem bliżej końca

Zaczynam się zastanawiać, na ile czas mojej pustyni zbliża się do końca. I to może nawet nie chodzi o koniec pustyni, o ile o jakiś przełom. Jaki? To się jeszcze okaże. Na to wszystko zbiera się ileś czynników. Spróbuję je zebrać. Zobaczymy, spróbuję pisać co i jak.

1. Zacznijmy od pokus. Jezus nie cały czas był kuszony przez diabła na pustyni. Tzn. być może jakoś tak, ale szatan przystąpił do ofensywy, gdy Jezus zaczął odczuwać głód. A to było pod koniec pobytu Jezusa na pustyni. Możliwe, że moje ostatnie pokusy, które naprawdę były bardzo intensywne, to znak, że coś się kończy. Oczywiście nie musi tak być. Ale mam nadzieję, że coś w tym jest. Zazwyczaj najintensywniejsze pokusy, którym byłem poddawany, były właśnie w czasie pustyni, ale też przed jakimiś ważnymi modlitwami i działaniami.
2. Pewnego rodzaju pokusa, najintensywniejsza, była związana z pewną obietnicą sprzed 8 lat. Dostałem obietnicę, o której wierzę, że pochodziła od Boga, w której  była m.in. mowa, nie zgrzeszę już więcej w taki sposób. Problem mój chyba jest taki, że ja za bardzo to wszystko rozpamiętuję. W sumie do końca nie wiem, czy to była Boża obietnica, przekazana w proroctwie, czy też ktoś mną manipulował. Ileś osób (nawet spowiednik) raczej potwierdza, że to musiało być Boże. Dodatkowo osiem lat wypełniania obietnicy wydaje sie być potwierdzeniem. Wszak „po owocach poznacie”. Raczej wiele dobrych rzeczy się działo przez ten czas – szczególnie właśnie osiem lat temu, ale nie tylko. A dodatkowo przez blisko osiem lat nie miałem problemów z uleganiem tej pokusie. Ale chyba szatan bardzo bazuje na mojej niepewności. Podrzuca ileś razy takie myślenie, że lepsza trudna prawda, niż życie w złudnej nadziei. Chyba gdzieś podświadomie chciałem, aby wyszła ta trudna prawda i pojawił się upadek, jednocześnie (oczywiście) bardzo nie chcąc tego. Ale to było takie życie w zawieszeniu. Bo jeśli to wszystko nie jest prawdą, to tylko kwestia czasu upadku. A jeśli prawda, to… Chwalić Boga i czekać na wypełnianie Bożych obietnic. Czy coś się w ostatnim czasie wyjaśniło? Chyba nie do końca. W tej różnego rodzaju intensywnej walce z pokusami mocno przybliżyłem się do tego grzechu. Można powiedzieć, że chodziłem po krawędzi przepaści. Na dnie chyba się nie znalazłem. Ale nie potrafię powiedzieć, na ile moja stopa nie przekroczyła linii tej przepaści i np. nie zapoczątkowałem jakiejś lawiny, która mnie na dno sprowadzi. Czy to coś wyjaśniło? Teoretycznie nie. Bardziej mnie uświadomiło, że bez współpracy z łaską Bożą, to ja mogę nie wiem jak się starać, ale raczej sobie nie poradzę. I tu jest moje zwycięstwo. Bo jeżeli przybliżyło mnie do prawdy o mnie, prawdy, która wyzwala, to mogę podchodzić z większym spokojem. Wiem, że Bóg mnie chroni. Wiem też, że nie przestanie mnie kochać, nawet gdybym w tę przepaść spadł.
3. Mam jednocześnie takie przekonanie, że przynajmniej na obecną chwilę Bóg przyszedł na nowo z łaską wolności w tych i innych pokusach. Chyba ostatnio bardziej Boga zapragnąłem, zacząłem Go bardziej szukać i bliżej mi do relacji z Nim.
4. W czytanej w ostatnich dniach książce autor zacytował fragment księgi Izajasza: „Nie wspominajcie wydarzeń minionych, nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy. Oto ja dokonuję rzeczy nowej, pojawia się właśnie. (…) na pustyni dostarczę wody (…) aby napoić mój lud wybrany. Lud ten, który sobie utworzyłem, opowiadać będzie moją chwałę.” (Iz 43,18). I te słowa są dla mnie jak woda na młyn. Bóg wzywa, aby nie roztrząsać tego, co było. Pamiętam, jak kiedyś kilku księży modliło się nade mną, gdy skończyłem 40 lat. I tam były słowa proroctwa, w którym Bóg też wzywał, abym nie wracał do tego, co było. Wiem, że nie powinienem do tego wracać, ale nie potrafiłem. Wierzę, że teraz jednak coś się ruszyło. Wierzę, że WŁAŚNIE TERAZ Bóg dokonuje nowej rzeczy. I dostarczy do tej mojej pustyni wody. I będę głosił chwałę Pana.
5. Takimi rzeczami, które są może dodatkiem, ale mogą mieć znaczenie, były w ostatnich dniach kontakty z dwoma osobami, z którymi poniekąd była związana wspomniana przeze mnie obietnica. Jedna taka osoba odezwała się do mnie po bardzo długim czasie. W sumie to był jakiś sms, ale ciekawe, że to było pewnego konkretnego dnia. Bo tego właśnie dnia inna osoba, która była sporo bardziej związana z przekazaniem obietnicy, a w pewnym sensie zapewne i samą obietnicą (chociaż nie wiem w jakim zakresie) zrealizowała Boże zadanie, które zostało przed nią postawione grubo ponad rok temu. Bóg chciał, aby ona coś zrobiła. I właśnie tego samego dnia (co sms od tej drugiej osoby) to zakończyła. A było to dosłownie 10 dni temu. Czy to wszystko przypadek?
6. Pewno można by dodać do tego wszystkiego fakt, że jednak w ostatnich miesiącach zmienia się moje podejście do różnych ludzi, do moich posług. Ileś ludzi z otoczenia zauważa, że się coś na plus zmieniło. Oczywiście nie zawsze jest lepiej. Czasami wręcz gorzej. Ale chyba rzeczywiście częściej robię to inaczej niż kiedyś – myślę, że bardziej dojrzale, z wiarą i przekonaniem.
7. Nie wiem oczywiście co będzie dalej. Może wrócę do dawnych grzechów, może się poddam w walce, może stwierdzę, że do niczego się nie nadaję. Ale wierzę głęboko, że coraz bliżej momentu, gdy Duch Święty da powrócić do ewangelizacji z wielką mocą, potwierdzonej znakami, podobnie jak sprawił to z Jezusem po zakończeniu okresu pustyni. Potrzeba teraz jednak sporo pokory, cierpliwości i wiary, że Bóg wie, co robi. Ważne, aby na nowo pogłębiać z Nim relację, słuchać Jego głosu i iść za tym głosem.

3 komentarze do “Pustynia – z każdym dniem bliżej końca

  1. M

    Fajna ta Księdza pustynia.Najlepszy jest punkt 7,który pokazał mi w pewnym sensie jak ludzie są podobni do siebie.I w sumie uswiadamil mi to,że może czasem zbyt surowo oceniam samą siebie.

    Odpowiedz
  2. 7/5/18/5/14/19 6/9/14/5/13 22/5/14/9/19/20/9

    Zastanawiam się na czym polega, jaki wymiar ma ta pustynia. Być może jej koniec jest bliższy niż się wydaje. Może należy zastanowić się, czy nie buduję wokół siebie muru, aury niedostępności, łuny, która onieśmiela ludzi wokół. Może trzeba wyściubić nos poza swoje stare grono, które, jednolite niczym masa nie przyniesie nowego spojrzenia na rzeczy. Poza dotychczasowymi przyzwyczajeniami i strefą komfortu, też jest Bóg. I ze wszystkiego, co nam zsyła winniśmy brać naukę.

    Odpowiedz
  3. jewka

    Wystarczy
    „wystarczy ci Mojej łaski
    na lęk i słabość bez miary
    na ból, na czarną godzinę
    ufaj, wystarczy ci wiary
    wystarczy ci Mojej łaski
    wśród chaszczy na drodze i kniei
    na przejście przez ciemną dolinę
    wystarczy ci nadziei
    wystarczy ci Mojej łaski
    na chwile złej samotności
    na ciężką drogę do źródła
    wystarczy ci miłości”
    Księże Jacku 🙂
    Niech Pan Jezus zawsze będzie blisko i prostuje Księdza ścieżki
    W Dniu Imienin szczególnie 🙂 Pozdrawiam serdeczne

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.