„Psycholog? Tylko nie to.” A może jednak…

Czym dłużej posługuję jako egzorcysta, tym wyraźniej wielokrotnie widzę potrzebę pomocy ludziom zgłaszającym się do mnie nie tylko w sferze duchowej. Ale także psychologicznej. I dlatego czasami sugeruję potrzebę skorzystania z takiej pomocy. I wtedy ileś razy słyszę taką wypowiedź, jak cytat w tytule tego wpisu. Często to jest wręcz połączone ze łzami w oczach, czy wyraźnym szlochem.

Skąd ten żal? Chyba z niezrozumienia sprawy. Przyznam szczerze, że jeszcze stosunkowo niedawno byłem mocno sceptyczny w sprawie psychologów. Chyba za bardzo nazwa psycholog kojarzy się z nazwą psychiatra. I w takim rozumieniu wielu ludzi (a kiedyś i ja) odbiera wysłanie do psychologa, jako uznanie człowieka jako psychicznie chorego. A to zupełnie nie chodzi o to. A przynajmniej nie często.

Po co w takim razie psycholog? A dokładniej psychoterapeuta? Spróbuję bardzo krótko i niekoniecznie fachowo napisać. Zawsze miałem problem z fachowym wyjaśnieniem tego, co poniżej. Ale spróbuję wytłumaczyć to łopatologicznie. Przepraszam, jeśli wkradnie się tu jakiś fachowy błąd.

Każdy z nas ma swoje emocje i uczucia. Gdybyśmy nie mieli emocji, to byśmy nie byli ludźmi – wręcz jak roboty. Albo byśmy po prostu nie żyli. Trzeba uświadomić sobie, że emocje i uczucia są moralnie obojętne. Tzn., że nawet gdy pojawia się jakiś smutek, czy wręcz uczucie gniewu, to nie mamy od razu do czynienia z grzechem. Grzechem może być to, co czynimy pod wpływem tych uczuć/emocji. A także grzechem zaniedbania mógłby być brak pracy nad sobą. I pozwalanie na to, by te emocje brały górę nad nami. Wiele emocji w nas jest wykształconych poprzez różne sytuacje w życiu i relacje z innymi ludźmi. Szczególnie z pierwszych miesięcy i lat życia, ale nie tylko.

W sytuacji, gdy jesteśmy w różny sposób – mniej lub bardziej – poranieni, mamy problem ze swoimi emocjami. Nie potrafimy nazwać, co się z nami dzieje, nie potrafimy odpowiednio zareagować. I często potrafimy krzywdzić innych oraz siebie. A także wprowadzać siebie w ogromne poczucie winy. I człowiek, który nawet bardzo chce coś z sobą zrobić, nie jest w stanie.

Co w takim momencie można zrobić? Ważne są tu modlitwy o uzdrowienie wewnętrzne. Ważne jest przebaczenie różnym osobom różnych sytuacji. Ważna jest oczywiście pomoc samego Jezusa, który oczywiście można nas w 100% uleczyć. Dlatego też wiele osób jeździ od kościoła do kościoła szukając różnych Mszy św. z modlitwami o uzdrowienie, najczęściej odprawianych przez jakichś charyzmatyków lub egzorcystów.

Tyle tylko, że Bóg nie zawsze działa sam bezpośrednio na nas. Często działa przez innych ludzi. Gdy dziesięciu trędowatych przyszło do Jezusa z prośbą o oczyszczenie, Jezus wysłał ich do kapłanów. Ale Jezus działa nie tylko przez księży. Są także ludzie świeccy, którzy mają charyzmat uzdrawiania. Są też i specjaliści, którzy się na emocjach znają. I takim specjalistą jest właśnie psycholog.

Człowiek, który ma problemy np. z kręgosłupem, chodzi na różne rehabilitacje itp. Ważne, aby chodzić do jakiegoś wykształconego specjalisty, a nie jakiegoś szarlatana – np. bioenergoterapeuty lub przypadkowego (a tym bardziej energetycznego) masażysty. Podobnie człowiek powinien działać, gdy ma problem z emocjami. Powinien iść do specjalisty, który się zna na pracy z emocjami. Wczoraj komuś powiedziałem, że psychoterapia, to taka rehabilitacja w dziedzinie naszych emocji. Nie zawsze ona jest prosta i nie zawsze krótka. Ale jeśli poddamy się we właściwe ręce i damy się poprowadzić, ma ona szansę przynieść w naszym życiu bardzo dobre owoce. A w połączeniu z pracą nad sferą duchową, dać silne uzdrowienie i otworzenie się na Bożą miłość. Ważne jednak, by nie trafić na jakiegoś szarlatana, który albo chce nas złupić, albo oszukać, albo pomagając w jakiejś sferze, otworzyć na świat demoniczny. Takim przykładem są specjaliści sięgający po tzw. ustawiania rodzinne Hellingera. To niestety czysty spirytyzm. I wielokrotnie po takich terapiach konieczna jest pomoc egzorcysty. Zachęcam pomyśleć o jakimś psychologu, który szanuje chrześcijańskie wartości (np. Stowarzyszenie Psychologów Chrześcijańskich). Wprawdzie nie mogą oni pracować nad Twoją sferą duchową, to jednak można być przekonanym, że nie poprowadzą przez jakieś szarlatańskie metody.

Trochę podsumowując zachęcam rozważenie, czy nie potrzeba skorzystać z pomocy psychologa-terapeuty. Można iść i po prostu porozmawiać, poradzić się. Nie chcę twierdzić, że to jest lek na całe zło w naszym życiu. Bo nie jest. Najlepszym lekarzem cały czas pozostaje Pan Jezus, a lekarstwem – to wszystko, co On nam daje. Ale pozwólmy się pokierować temu lekarzowi także przez różnych wykształconych specjalistów, którzy są na świecie. Nie tylko księży, lekarzy i rehabilitantów, ale czasami i psychologów.

6 komentarzy do “„Psycholog? Tylko nie to.” A może jednak…

  1. jewka

    Witam Księdza
    Mój Ksiądz-spowiednik wyznaje jedną zasadę, według nauk św. Jana Pawła II, że „spowiedź nie może być psychoterapią”. Jest sakramentem pokuty i pojednania i polega na wyznaniu grzechów i ich odpuszczeniu lub nie i… to wszystko!!! Bóg jako Pan wchodzi do naszego serca i usuwa z niego grzech Swoim wybaczeniem i miłosierdziem.
    Natomiast jeżeli jest taka potrzeba i chęć przedyskutowania z księdzem różnych tematów to można się z nim umówić już poza konfesjonałem np. na kawę.
    Bardzo dużo ludzi myli psychologię-nauka filozoficzna, społeczna z psychiatrią-nauka ściśle medyczna, która zajmuje się leczeniem już farmakologicznym.
    W dzisiejszym zwariowanym świecie bardzo wzrosła liczba psychoterapeutów, jak również księży-egzorcystów, sam Ksiądz opowiadał o tym…kiedyś… w audycji radiowej.
    Takie czasy…wszyscy czujemy się osamotnieni w tym pędzie do nie wiadomo gdzie i jak już nie dajemy rady zaczynamy szukać pomocy …Ja przez ostatni rok (prawie) doznałam dużo radości od Boga, której nikt nie może mi odebrać…a szczęści…”do jego pełni potrzebna jest spora ilość klęski.” Chwała Panu.

    Odpowiedz
  2. Justyna

    Sądzę, że jest Ksiądz przekonujący 🙂 Niemniej jednak dla wielu ludzi psychoterapia jest zbyt droga. Zapewne cena jest czynnikiem odstraszającym. Chyba że Ksiądz zna miejsce, gdzie wizyty u psychoterapeuty są nieodpłatne? Mam jedną koleżankę, która długo szukała pomocy, ale niestety nikt jej nie chciał tej pomocy udzielić za darmo, a ona nie miała pracy…

    Odpowiedz
    1. Dominika

      Zdecydowanie. I to zarówno w poradniach świeckich, jak i tych chrześcijańskich. A że często terapia trwa rok, czy dwa, to są to niemałe pieniądze. A do tego, nawet jak coś wypadnie (choroba, szpital) i nie można być na danych sesjach terapii, to i tak trzeba za nie zapłacić :/
      Wiem, że konsultacje u stażystów są bezpłatne, tylko trudno zaufać komuś, kto w pracy terapeutycznej nie ma właściwie żadnego doświadczenia … :/

      Odpowiedz
  3. stan

    Cnota jest umiarem. Każda skrajność to wada. Ja widzę wokół siebie same skrajności. Jedni przeginają w jedną stronę, czyli biegają od charyzmatyka do egzorcysty i na odwrót, bojąc się terapii „jak diabeł święconej wody” (nie można ukryć, że czasem jest to im naprawdę potrzebne). Drudzy w ogóle nie uznają uzdrawiającej mocy Jezusa i odpierają ciężką bronią wszystkie propozycje skorzystania ze spowiedzi, modlitwy wstawienniczej czy egzorcyzmu. Ciekawe też, że oni nazywają szarlatanami kapłanów, a nie np. wszelkiej maści energetyków.
    Ale odpowiadając na księdza retoryczne pytanie, dlaczego ktoś odrzuca propozycję pójścia do psychologa, podsuwam kilka argumentów do rozważenia. Pierwsze – ponieważ niektórym ludziom łatwiej jest powierzyć tajemnicę swego życia kapłanom niż osobom świeckim, nawet wykwalifikowanym (zwłaszcza dotyczy to kobiet). Drugie – ponieważ niektórzy ludzie subtelnie unikają wysiłku (myślenie typu: „po co mam chodzić na regularną terapię, wysilać się w pracy nad sobą, skoro wystarczy raz pójść na modlitwę wstawienniczą i po kłopocie”). Trzecie – ponieważ mają skrzywione wyobrażenie pracy psychologów. Czwarte – ponieważ w jakiś sposób uzależnili się od modlitw o uzdrowienie, dlatego nie wyobrażają sobie lub nie tolerują innych form pomocy. Piąte – ponieważ zostali okłamani przez kogoś, że własna praca nad uczuciami jest zbędna, skoro Jezus może rozwiązać każdy problem „pstryknięciem palcem” (cnotę osiąga się przez wytrwałą pracę nad sobą, potwierdzają to mistycy i święci, którzy choć mieli heroiczną wiarę, nie dostawali od Boga odpowiedzi na każdy kaprys i sporo musieli się natrudzić na drodze do zbawienia). Szóste – ponieważ w niektórych diecezjach i parafiach można z łatwością znaleźć informację o egzorcyście, ale brakuje informacji o „polecanych” psychologach chrześcijańskich. Siódme – ponieważ coraz częściej zdarza się, że rozmowa z księdzem o życiu kończy się spowiedzią, czego psycholog świecki już nie zrobi. Ósme – ponieważ większość ludzi ledwo ciągnie „od pierwszego do pierwszego” (ksiądz przyjmie za gratis, a psycholog czasem każe sobie słono zapłacić). Dziewiąte – ponieważ stale nagłaśnia się świadectwa cudownych uzdrowień i uwolnień, a zbyt mało albo wcale nie mówi się o pozytywnych skutkach terapii psychologicznej. Dziesiąte – ponieważ w wielu miejscach Polski łatwiej dostać się do księdza niż do chrześcijańskiego psychologa.
    A żeby nie wyszedł mi nowy dekalog, to dodam jeszcze jedenaste – ponieważ (co jest bardzo przykre) zdarza się, że czasem sami księża negują autorytet psychologów i ich pomoc wobec ludzi.

    Odpowiedz
  4. Dominika

    Bardzo trafnie Ksiądz to opisał.
    Teraz bardzo zmienia się podejście do psychologów. Kiedyś sama tak reagowałam, ale teraz normalnie o tym rozmawiam i coraz więcej moich znajomych korzysta z porad psychologów, z terapii i normalnie o tym rozmawiamy.

    Mnie zastanawia jedna rzecz, wspomniał Ksiądz, że wiele osób jeździ od kościoła do kościoła szukając różnych Mszy św. z modlitwami o uzdrowienie. Ale właśnie, czy to ma sens? Czy mnogość tych Mszy da lepszy rezultat? Im więcej, tym większe szanse na uzdrowienie? Czy nie jest tak, że jak Jezus będzie chciał przyjść ze Swoim uzdrowieniem, to zrobi to niezależnie od tego?

    Odpowiedz
  5. Monika

    Opowiem jak było u mnie. Wydaję mi się, że Pan Bóg gdzieś to wszytko zaplanował u mnie. Pierwszą rzeczą było trafienie na warsztaty, program psychologiczny. Pominę historię jak i dlaczego. Pierwszy raz miałam szansę aby zacząć wdzierać się do swojego wnętrza, myśleć o sobie, o swoich emocjach dlaczego jestem nieszczęśliwa i że tak na prawdę jest dużo okoliczności które na to wpływają. Dla mnie był to szok, to ja mam takie wnętrze poblokowane do którego nie zaglądałam. Jakby ktoś mi uchylił okno. Potem w tym miejscu gdzie warsztaty, terapia indywidualna, bo dotarło do mnie że mam problemy i sama sobie nie poradzę z depresją. Oczywiście płatna i droga. Wydawało mi się to miejsce bezpieczne. W międzyczasie uczęszczanie na msze egzorcystyczne od czasu do czasu i powoli zdawanie sobie sprawę z wielu rzeczy, z odejścia od Boga mimo że uważałam się za katoliczkę, ciche na początku nawet nie skojarzone rozmyślania o Bogu o sensie życia. Potem słowa na którejś sesji terapeuty z amuletem na szyi: Oprzyj się na swoich wartościach. Nagle zdałam sobie sprawę ze ja mam wartości w środku których się wstydzę, ale które są dla mnie ważne mimo że nie są one popularne obecnie. I bach, rzucenie terapii, bo nagle zaczęłam się przygotowywać do spowiedzi generalnej.Psycholog mimo że niewierzący otworzył mnie przypadkiem na myślenie o mnie i moich potrzebach a przede wszystkim o braku BOGA w moim życiu i tęsknotę za Eucharystią. Dwa postawił na mojej drodze moją siostrę cioteczna, która wcześniej została uzdrowiona i dała mi nadzieje, że Bóg też może odmienić moje życie. Wydawało mi się, że uzdrowi mnie najpierw fizycznie ale zaczął duchowo, w życiu nie spodziewałabym się takiego scenariusza. Przygotowując się do spowiedzi generalnej (zawsze strach przed spowiedzią, raz na 5 lat Eucharystia) zawiesiłam medalik Niepokalanej na sobie i …..rzuciłam terapię….bo nagle zobaczyłam w miejscu gdzie chodziłam zdjęcie czarownic, amulet na szyi prowadzącej, skojarzyłam miejsce z pomocą kogoś że to psycholodzy z elementami new age.Ja tego wcześniej nie widziałam mimo, że tam bywałam już parę miesięcy. Widzę plusy i minusy tej terapii, ale najważniejsze słowa były doceń siebie i właśnie „oprzyj się na swoich wartościach. Mimo że dziewczyny z tego nazwijmy gabinetu wydawałyby się sensowne rzuciłam to miejsce, bo wiedziałam że nie mogę mówić im o tej wielkiej zmianie która zaczęła się toczyć we mnie w środku odnośnie głodu Boga Ona była jądrem zmiany mnie. I potem spowiedź generalne i msze o uzdrowienie, msze egzorcystyczne, modlitwa, spowiedź częsta, adorację i powolutku powolutku nagle jakby oczy mi się otworzyły na Boga, na działanie Boże w mojej rodzinie, problemy, grzechy, międzypokoleniowe zaniedbania, dziedziczone wzorce zachowań wkodowane tak głęboko, że aż bolało. Wiem że tego roku bym nie przetrwała, bo uderzeń we mnie i moją rodzinę było dużo, ale odrzucenie grzechu (o którym wiedziałam ale go wypierałam) i pójście za głosem Ducha Świętego powoli zmienia mnie, moje relacje z ludźmi, moją rodzinę dzieci. Jestem ułomna i słaba, ale oparcie się o Chrystusa, Maryję powoli zmienia mnie. Różaniec, tak różaniec ! Ta radość, to pocieszenie, zawierzanie tych problemów Jezusowi i Maryi czyni powoli małe uwolnienia. Krok po kroku. Seminarium Odnowy Wiary które przeszłam….to wszytko powoli daję mi siłę i radość by walczyć o siebie i swoją rodzinę, znowu się cieszyć ale już z Bogiem i z modlitwą. Są upadki widzę swoją grzeszność. Są pocieszenia ogromne i smutki, zmieniam się dzięki Jezusowi….i chcę bardzo wytrwać choć nie raz upadam jak pisałam. Ale Boża siła jest przeogromna. Chcę też powiedzieć że tu gdzie jestem nie obyłoby się na pewno bez modlitwy mojej mamy za mnie, za jej cierpienie ofiarowane za nas i dzięki pomocy wielu ludzi których Bóg stawiał mi na drodze. Wracając do tematu psychologa, on mnie oswoił z tym że mogę patrzeć w swoje serce, umysł myśleć a nie zagłuszać siebie i tego co się dzieje we mnie.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.