Nowy rok szkolny

Zaczyna się nowy rok szkolny. Chciałoby się powiedzieć, że ogólnie nowy rok pracy Szkoły Nowej Ewangelizacji. Jednakże niestety nie jest to pełna odpowiedź. Zaczynam (co by nie powiedzieć – niestety) na nowo pracę w szkole. Będę uczył w gimnazjum. Przed wakacjami były ustalenia, że nie będę pracował w szkole – podobnie jak w ubiegłym roku. Jednak sprawy się pokomplikowały. Do parafii ostatecznie przyszedł jeden ksiądz mniej niż miało być. A licząc już z pewną zmianą z marca, jest nas księży o dwóch mniej niż pół roku temu. Ale łączna ilość obowiązków się nie zmniejszyła. I ktoś musi zastępować. I padło m.in. na mnie.

Ktoś powie, że w sumie, to szkoła nie jest zła. Może i tak… Ja niestety na to trochę inaczej patrzę. Na łączną liczbę obowiązków. Gdyby liczyć tydzień od minionego piątku (pierwszego w miesiącu) do najbliższego czwartku, to liczba moich zajęć osiągnie 60 godzin. I w sumie, chociaż to brutalnie brzmi, należy się cieszyć, że ileś osób chorych nie powracało z jakichś działek, a część nie odbierała telefonu. Bo powininiem być u 10 osób chorych więcej. I w ten sposób trzeba by doliczyć jakieś 2,5 godziny. Muszę wyjaśnić, że to nie jest tak, że zawsze będę miał 60 godzin pracy tygodniowo. Ale obecnie jeszcze kilku księży jest na urlopach. Do tego zawsze pierwszy piątek i sobota miesiąca to kilkanaście dodatkowych godzin pracy. Policzyłem, że w nadchodzącym roku szkolnym, moje stałe zajęcia będą blisko 40 godzin tygodniowo. Nie licząc pogrzebów, tych pierwszych piątków i sobót miesiąca, jakichś zastępstw, dodatkowych odwiedzin chorych, Mszy o uzdrowienie i uwolnienie, katechez przedchrzcielnych itp. I nijak nie mówię tu o okresie kolędy, czy licznych rekolekcji adwentowych i wielkopostnych. Ktoś powie, że 40 godzin, to przecież normalna liczba godzin pracy. Owszem… Ale z drugiej strony dla nauczyciela normalna liczba godzin dydaktycznych, to 18. A ja w szkole mam z grubsza pół etatu. A nie liczyłem czasu na przygotowanie 6 różnych tematów lekcji tygodniowo. Dodatkowo zajmowanie się około 7-8 godzin tygodniowo (z dojazdami nieraz 10) osobami opętanymi i zniewolonymi do łatwych nie należy. Momentami się tylko zastanawiam, czy przy takich obowiązkach będzie mi się chciało robić kursy SNE. Czy będę miał siłę. I czy przy naszym składzie osobowym w ogóle będzie to możliwe.

Z ciekawostek, które mnie czekają w tym roku, to dostałem prowadzenie stałej Mszy niedzielnej. Tyle tylko, że jest to Msza dla dzieci w wieku przedszkolnym i młodszych wraz z rodzicami, w sali św. Faustyny. Wszystko fajnie. Tylko hałas, harmider itp. są tam duże. Trudno się skupić, trudno coś sensownego powiedzieć i trzeba to wszystko robić sprawnie. A jednocześnie trzeba rozpocząć Mszę przynajmniej z 5 minut później, bo zdecydowana większość się spóźnia. Do tego dochodzi dodatkowy czas przygotowania sali przed Mszą i zamykania jej po Mszy św.

Można by tu narzekać i narzekać. Zobaczymy, co będzie dalej, bo jeszcze nie wszystkie funkcje po księżach, którzy w wakacje odeszli, zostały rozdzielone. Na razie staram się trzymać. Ale gdzieś chyba na zapas się boję. Pamiętam, jak w zeszłym roku na wiosnę momentami „na rzęsach stawałem” i zupełnie nie miałem siły. Było to po czasie kolędy i wielu różnych rekolekcjach. Ale było nas wtedy jednek o jednego więcej niż teraz. Aż strach pomyśleć, jak będę funkcjonował wczesną wiosną. No nic… trzeba żyć. Ileś osób mówi, że i tak nie wiem, co to zmęczenie, bo nie mam rodziny i dzieci na głowie. Pewno ileś w tym racji. Ale może ten mój wpis ma właśnie pokazać innym, że nie tylko ludzie żyjący w rodzinach mają trudno. Takie nasze życie.  Trzeba się nie dawać. I życiowy krzyż dźwigać. Jezus pomoże…

2 komentarze do “Nowy rok szkolny

  1. jewka

    No właśnie… ja nie rozumiem po co są i czemu służą te przemieszczenia z parafii do parafii księży i sióstr…bo parafianie po ludzku przyzwyczajają się do „swoich” księży i …nagle ich nie ma i tak smutno się robi…ja sama straciłam mojego spowiednika, który znalazł się 40 km poza Warszawą…niby mała odległość, ale dla mnie fizycznie jest to trudne…
    Nie tęsknię z tobą szkoło…tak bym to określiła…chociaż mam w sumie miłe wspomnienia, ale…tak jest…pod tym względem nie chciałabym cofnąć czasu…
    Proszę Księdza jeszcze nie ma jesieni prawdziwej, a Ksiądz już o wiośnie myśli 🙂 Wszystko będzie dobrze…przecież …Bóg wie co robi !

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.