Ja – Jakub

W sumie, to miałem ten wpis napisać jakieś 1,5 tygodnia temu, gdy na jednej z lekcji przerabiałem pewien temat dotyczący Jakuba, znanego także jako Izrael. Dziś mam minimalnie więcej czasu, chociaż przede mną kurs Nowe Życie i kilka innych zajęć, nie licząc wizyt duszpasterskich.

O tym, że Jakub chyba jest moim wzorem biblijnym, uświadomiłem sobie (a dokładniej to mnie jakoś do tego próbowano przekonać) około 1,5 roku temu na jednym z kursów SNE. Podobnie, jak Jakub, który tworzył nowy naród z 12 pokoleniami Izraela, tak jestem tym, który buduje nowe struktury wspólnoty. To przecież te 1,5 roku, to nowa wspólnota, nowa SNE. Pan Bóg podsyła co jakiś czas nowe pomysły (nie zawsze realizowane), pojawiają się na horyzoncie nowe zadania i wyzwania. Pewno wolałbym się identyfikować z innymi bohaterami biblijnymi, ale chyba rzeczywiście Jakub jest w pewnych sprawach dla mnie pierwowzorem.

Teraz sobie uświadamiam, że pewną ważną sprawę związaną z Jakubem miałem już wiele lat temu. Pamiętam, że kiedyś byłem w poważnym kryzysie. I nie wiedziałem, co z sobą zrobić. Zastanawiałem się, czy nie oszaleję, albo nie zrobię jakiejś poważnej głupoty. I sobie przypomniałem słowa Jakuba w walce z Bogiem (albo aniołem, zależy kto i gdzie pisze): „nie puszczę dopóki mi nie pobłogosławisz”. I postanowiłem się modlić aż się uspokoję. Klęknąłem na kolana i zacząłem odmawiać różaniec aż do skutku. Na szczęście w ciągu niespełna godziny wiele rzeczy się uspokoiło. Oczywiście nie na zawsze, ale przynajmniej wtedy. Później przez wiele lat codziennie odmawiałem część różańca w kontekście tej całej sprawy. Myślę, że wtedy jakoś doświadczyłem tego Bożego błogosławieństwa.

Jednakże ileś refleksji o moim porównaniu do Jakuba pojawiło się wokół tematu lekcji o nim, w pierwszej klasie gimnazjum. Życie Jakuba, jakie było, takie było. Nie zawsze uczciwe (wykupienie pierworództwa od Ezawa i otrzymanie błogosławieństwa swego ojca Izaaka i jeszcze ileś innych rzeczy, nie koniecznie chwalebnych). Ale właśnie najbardziej przełomowa była ta wspomniana walka nad potokiem Jabbok. Jakub całą noc walczył. Nie chciał puścić Boga. I mówił wspomniane słowa: „nie puszczę, dopóki mi nie pobłogosławisz”. Ja, jak da się wyczytać chociażby z mojego bloga, w ostatnich okresach życia, mam różne fazy i nastroje. Żale i radości. Ktoś powie, że tak bywa. Owszem. Ale myślę właśnie, że to moja swoista walka z Bogiem. Bardzo chcę Bożego błogosławieństwa. Chcę tego nowego namaszczenia, które otrzymał Jakub, otrzymując imię Izrael. I to jest taka przepychanka nie do końca dojrzałego dziecka względem wszechmogącego tatusia. To takie tupanie nogami, strzelanie focha itp. i nie ustawanie w tym do czasu, aż dostanę tego, co chcę.

Na szczęście przychodzi co jakiś czas opamiętanie i radość z tego, co już jest. Myślę, że w takim momencie czuję, że przynajmniej trochę zwyciężyłem Boga, podobnie jak zwyciężył Jakub… Tyle tylko, że… No właśnie… Kto zwyciężył w walce Jakuba z Bogiem? Pismo Święte mówi, że imię Izrael wywodzi się od tego, że Jakub walczył z Bogiem i zwyciężył. Ale ładnie to wyjaśnił kiedyś ojciec Szustak. Nie wiem, czy dobrze to powtórzę. Ale Jakub zwyciężył w tym, że objawiło się zwycięstwo Boga. Zwyciężył tym, że dostał błogosławieństwo. Ale to przecież o to Bogu chodziło. To Bóg chciał, aby Jakub odciął się od tego starego życia i zaczął nowe życie i dał podwaliny pod nowy wybrany naród. Wtedy zwyciężamy z Bogiem, kiedy Bóg zwycięża w nas. I myślę, że to stopniowo we mnie się dokonuje. Ja się denerwuję, mówię, jak mi źle. A Pan Bóg pokazuje, że nie to jest najważniejsze, że nie ma się co skupiać. Ja zwyciężam w tym, że pojawia się we mnie większy spokój i zmniejsza się poziom narzekania. A Bóg zwycięża w tym, że mimo wszystko się do Niego przybliżam i coraz bliżej jestem, by Bóg na nowo mnie namaścił do dzieła, które od wieków przygotował.

Co przede mną? Pewno ileś kolejnych faz, kolejnego narzekania, denerwowania się, że miało być lepiej, a jeszcze tego nie ma. Ale mimo wszystko widzę, że na trochę innym poziomie. Chyba więcej w tym wszystkim cierpliwości, otwartości. I mimo wszystko pokory. Co będzie dalej? Bóg wie. On mnie najlepiej zna. I wie, kiedy przyjdzie taki czas, żeby posłać mnie do tego, co On naprawdę chce. Niedawno jedna z osób, która nieraz przekazuje mi pewne słowa proroctwa dla mnie, przekazała mi, że jestem na pustyni, ale abym zgodził się Bogu, by mnie całkowicie ogołocił, „a wtedy przyjdzie bogactwo”. Powiem szczerze, że trochę się tego boję. Tzn. dla mnie nie jest problem to powiedzieć, ale znam chyba aż nadto siebie, że czeka mnie trudny czas, a ileś osób wokół mnie będzie słyszało mnóstwo narzekania itp. Pewno iluś osobom się po głowie dostanie. Na tym, co to jest „bogactwo” się nie skupiam, bo znów moje oczekiwania przerosną realne doświadczenie. W niedzielę, gdy czciliśmy Chrzest Jezusa, a poniekąd także Jego wyjście na pustynię (które było bezpośrednio po chrzcie), ja też zdecydowałem się na pustynię. Powiedziałem Bogu kolejne „tak, zgadzam się”. Niech Bóg mnie prowadzi. Na razie nie jest źle, chociaż już dziś dwie osoby mają do mnie żale. Ale co będzie dalej? Zobaczymy. Jakub walczył z Bogiem, dostał to, co chciał i zaczął nowe życie. Daj Boże, że po czasie, który pewno łatwy nie będzie (chociaż to już ogólnie trwa i może się zbliża ku końcowi), może i ja nowe życie zacznę.

4 komentarze do “Ja – Jakub

  1. Justyna

    Dlatego chcę ją przynęcić,
    na pustynię ją wyprowadzić5
    i mówić jej do serca.
    Oddam jej znowu winnice,
    dolinę Akor uczynię bramą nadziei –
    i będzie Mi tam uległa jak za dni swej młodości,
    gdy wychodziła z egipskiego kraju.
    (Oz 2,16-17)

    Odpowiedz
    1. jewka

      Kilka dni temu dostałam wiadomość od zaprzyjaźnionego Księdza=Ojca, który parafrazował wypowiedź św Thomasa :” Jak będzie tak będzie, ale spełni się wola Boża i to jest najważniejsze”
      Muszę powiedzieć, że zgoda na to była trudna, ale DAŁAM RADĘ…właśnie pokora przynosi ulgę

      Odpowiedz
  2. Ambrosio

    Jestem u kresu sił
    Moje kości są połamane
    Dusza poruszona
    Wspominam Cię na moim posłaniu
    Do Ciebie lgnie moja dusza
    Prawica Twoja mnie wspiera
    Zwróć się o Panie
    Wybaw mnie.

    Ze wszech miar i z całego serca życzę żeby pustynia stała się rajem. Podobno wszystko zależy od punktu widzenia 🙂 A z Panem Bogiem wszystko jest możliwe…

    Odpowiedz
  3. jewka

    Tak sobie „chodzę” z tym Jakubem miesiąc i chodzę… i tak sobie wymyśliłam, że Jakub wprawdzie otrzymał błogosławieństwo, ale od tej pory chodził kulawy…
    „Słońce już wschodziło, gdy Jakub przechodził przez Penuel, utykając na nogę.
    Dlatego Izraelici nie jadają po dzień dzisiejszy ścięgna, które jest w stawie biodrowym, gdyż Jakub został porażony w staw biodrowy, w to właśnie ścięgno”
    I wtedy Jakub musiał nauczyć się żyć w innej rzeczywistości- TEJ PRAWDZIWEJ, która polega nie na perfekcji, tylko na pokorze na uświadomieniu sobie naszej bezradności wobec Boga i gdy tak się stanie będziemy otwarci na pomoc z góry. Amen

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.