Dużo się dzieje, nawet cud

Dawno nie pisałem. Trochę może to wynika z lenistwa, może z tego, że w sumie nie ma aż takich wielkich rzeczy, który mogłyby bardziej poruszyć. Ale także może wynikać z tego, że sporo się ostatnio dzieje. Dziś jednak zdecydowałem się napisać z powodu tego, co w tytule wpisu.

W mojej parafii zawsze dużo się dzieje. A szczególnie w pierwszych miesiącach roku. Czas kolędy i Wielkiego Postu jest nadzwyczaj intensywny. Myślę, że tegoroczna kolęda była jednak jakaś ważna, dobra. Chyba miałem zupełnie inne nastawienie. Takie poczucie misji, ewangelizacji. Wierzę, że ileś dobra z tego będzie. Muszę jednak stwierdzić, że sporą pomocą w chodzeniu po kolędzie – co by nie mówić dłuższym niż w ostatnich latach – był fakt, że nie uczę w tym roku w szkole. A to się przekłada na mniejsze zmęczenie – tak fizyczne, jak psychiczne. Jednak głoszenie Ewangelii wbrew woli odbiorcy jest trudne. Po kolędzie, w przeciwieństwie do szkoły, mogę niemalże ewangelicznie „strząsnąć proch z butów”. I było kilka mieszkań, w których niemalże tak się działo. A przynajmniej wyszedłem dosyć szybko patrząc na postawę ludzi. Zdecydowanie więcej jednak było sytuacji, gdy ludzie przyjmowali sercem Ewangelię i zaczynali chcieć coś ze swoim życiem i wiarą robić

Wielki Post, to oczywiście czas różnych rekolekcji. W naszej parafii każda szkoła ma swoje rekolekcje, więc prawie co tydzień coś się dzieje. Ale dla mnie sporo ważniejsze rekolekcje, które prowadziłem, bądź współprowadziłem. Za nami dwa kursy „Emaus”, poprowadzone tak w parafii, jak i dla zamkniętej grupy – wspólnoty akademickiej. Prowadziłem też z pomocą kilku osób ze Wspólnoty rekolekcje parafialne w Żabieńcu. Tam w Adwencie ogłosiłem kerygmat, a teraz głosiłem o przebaczeniu. To trudniejszy temat i trudniejsze głoszenie. Ale wierzę, że owoce z tego będą. W miniony poniedziałek zaczęliśmy w tej parafii Seminarium Odnowy Wiary. Mało ludzi przyszło, ale też i jest to bardzo mała parafia. Jedna z mniejszych w naszej Archidiecezji. Jeszcze jest możliwość dołączyć. Proszę o modlitwę w tej intencji.

Przed nami rekolekcje szkolne w jednej z warszawskich parafii. Roczniki od „0” do 3 klasy gimnazjum. Czyli rozstrzał 10 roczników. Zapewne musimy poprowadzić 3 różne rekolekcje w jednym. W Wielkim Poście mamy także przygotować i poprowadzić jedną z Dróg Krzyżowych dla studentów (i nie tylko) w naszej parafii. A przed nami, w maju kurs „Jan” oraz kurs „Nowe Życie”. Ten ostatni dla zamkniętej grupy. Dużo się dzieje. Warto dodać, że już jutro w naszej parafii rozpoczyna się wizytacja kanoniczna księdza biskupa. I część naszej wspólnoty także będzie zaangażowana do posługi.

Oczywiście co miesiąc prowadzimy Msze św. oraz modlitwy o uzdrowienie i uwolnienie. I do ostatniej takiej chcę się odnieść. W czwartek zadzwoniła do mnie pewna Siostra, nad którą się kiedyś skutecznie modliłem. Mówiła, że jakiś czas temu się przewróciła. Dopiero po niemałym czasie okazało się, że uszkodziła kręgosłup. Nie mogła niemalże chodzić. Prosiła, by ją włączyć w czwartkowe nasze modlitwy na Mszy św. i po niej. Obiecałem to zrobić. W trakcie modlitw, około 20.45 było takie słowo poznania: „wierzę, że Pan przywraca władzę w nogach osobom, które mają problemy z chodzeniem. Pan uzdrawia dziś kręgosłupy…”. Wczoraj jeszcze przed umieszczeniem nagrania w sieci poinformowałem siostrę, że było jakieś słowo poznania o kręgosłupie. I nie wykluczam, że to może jej dotyczyć. Ona mi w skrócie powiedziała, że coś się jej poprawiło wtedy wieczorem. Ale chyba nie do końca.

Dziś siostra zadzwoniła jeszcze raz i powiedziała, że w czwartek była na Adoracji Najświętszego Sakramentu. Wspierała nas, jak zazwyczaj, swoją modlitwą. Na kilka minut trochę przed godziną 21.00 zamknęła na jakieś 10 minut oczy. I w pewnym momencie miała przed oczami obraz pewnych elementów kostnych. I zrozumiała, że widzi elementy kręgosłupa. I niewiele później zorientowała się, że jej stan jest sporo lepszy. Dziś mówi, że jest jeszcze lepiej. A to, że jeszcze nie wszystko jest tak, jak by chciała, to aktualnie nie jest problem kręgosłupa, tylko biodra, z którym też ma problem. Nie zmienia to faktu, że wczoraj siostra była na najdłuższym spacerze od kilku miesięcy. Wszystko wskazuje na to, że Bóg siostrę uzdrowił i to mniej więcej w tym momencie, gdy podczas naszych modlitw było wspomniane światło poznania. Siostra natomiast nie miała szans w tym momencie tego słyszeć. A mieszka obecnie kilkaset kilometrów stąd.

Bóg działa. Bóg uzdrawia. Czyni cuda. I nie jest dla Niego przeszkodą odległość. A nam pozostaje chwalić Pana Bogu i dalej z Nim współpracować. Chwała Panu!

PS. Proszę o modlitwę w intencji tych dzieł i rekolekcji, które przed nami.


Jeden komentarz do “Dużo się dzieje, nawet cud

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.