Być jak Mojżesz…

Zbieram się i zbieram, by coś napisać. Nawet jedna z wiernych czytelniczek upomniała się jakiś czas temu o jakiś wpis. Ale trochę czas posuchy, trochę zmęczenia. Obecnie, w trakcie wakacji od pewnych rzeczy odpoczywam. Niekoniecznie fizycznie, ale psychicznie i duchowo raczej tak. Co skłoniło mnie do dzisiejszego napisania?

Dzisiejsze pierwsze czytanie. Każdy kapłan jest naśladowcą Jezusa. Ale nie da się ukryć, że nigdy nie będzie taki, jak On. Przede wszystkim dlatego, że nikt z nas nie jest Bogiem. I nikt nie jest tak święty jak Jezus. Warto szukać różnych wzorców w prowadzeniu ludzi ku Bogu. Niewątpliwie w historii chrześcijaństwa było wielu wspaniałych przewodników dusz, począwszy od apostołów, ale i ogromnej rzeszy świętych. Niewątpliwie piękny przykład daje nam Maryja, chociaż jej rola jest trochę inna niż księdza diecezjalnego.

Dobre przykłady ludzi prowadzących do Boga daje Stary Testament. Są tutaj różni patriarchowie, prorocy, wojownicy Pana. Ale w czasach przed Jezusem chyba żaden inny człowiek nie pełnił tak istotnej roli w prowadzeniu ludzi (na dużą skalę) ku Bogu, wolności i obiecanemu przyszłemu życiu, jak Mojżesz.

Nie chcę tu opisywać całego życia Mojżesza. Chociaż wiele aspektów jest tu ciekawych i istotnych. Nieraz nawet ludzie wierzący nie zwracają uwagi na pewne rzeczy. Ja z pewnych rzeczy jeszcze kilka lat temu nie zdawałem sobie sprawy, a myślę, że to ważne. Dużo pomógł mi kurs Mojżesz, który przeżyłem 5 lat temu. To kurs, na który można pojechać po przeżytych kilku innych kursach, ale wart jest przeżycia, szczególnie przez ludzi, którzy chcą innych prowadzić ku Bogu i wolności.

Mnie zaintrygowało dzisiejsze pierwsze czytanie. Spojrzałem na nie przez pryzmat siebie, swojego kapłaństwa, ale także ataków na duchowych oraz powołań kapłańskich. Bolą mnie informacje, które, chociaż co roku w okolicach wakacji, docierają z różnych seminariów duchownych, to w tym roku wyglądają wyjątkowo przykro. W wielu seminariach duchownych jest zauważalny wyraźny spadek powołań kapłańskich. Są takie diecezje, które od iluś lat mają z tym problemy. A w ostatnich dniach pojawiła się informacja, że w Seminarium w Olsztynie do tej pory nikt nie zgłosił się na pierwszy rok. Wprawdzie jeszcze są wakacje oraz okres pielgrzymkowy i jest szansa, że coś się poprawi, to jednak trudno słuchać takich informacji. W Warszawie jest trochę lepiej. Ale to są zupełnie inne liczby chętnych do kroczenia za Jezusem na wyłączną Jemu służbę, niż jeszcze kilka, kilkanaście, a tym bardziej kilkadziesiąt lat temu. Przykre to…

Jakie są tego przyczyny? Jedna sprawa, to coraz wygodniejszy sposób życia ludzi. Coraz więcej młodych ludzi żyje podobnie jak ten bohater wczorajszej Ewangelii, do którego Bóg powiedział „głupcze”. Druga sprawa, to zapewne coraz głośniejsze ataki na Kościół i duchownych. Filmy, które w ostatnich miesiącach pojawiły się w świecie mediów, nie pozostają obojętne na patrzenie na duchowieństwo. Także przez tych młodych, którzy myślą o kapłaństwie. Oczywiście osoby, które są mocno wierzące, które wiedzą, że Jezus zapowiadał prześladowanie uczniów Chrystusa, ale także różnego rodzaju zgorszenia, zapewne od Boga i Kościoła nie odejdą. Ale ileż to osób, które mają nieukształtowany, czy nieuformowany kręgosłup moralny, odsunie się od Kościoła i od tego, co się wiążę z osobami odgrywającymi istotną rolę w Kościele, a którymi są osoby duchowne?

Osłabienie osób chcących kroczyć za Jezusem z powodu przeciwników Kościoła było, jest i jakoś będzie. Problem jednak często jest także wśród osób wierzących. Trochę o tym mówi dzisiejsze czytanie. Ileż to w ludziach jest narzekania, krytykowania. Jeden z biskupów ostatnio wypowiedział się bardzo trafnie i otwarcie. Nie bał się, jak św. Jan Chrzciciel, nazwać rzeczy po imieniu. A ileż to osób mieniących się za chrześcijan go atakuje? Cokolwiek by człowiek nie zrobił, zaraz jest źle. Izraelici cierpieli w Egipcie, wyszli, to zaraz narzekali, na to, na tamto. Narzekali, że nie mają jedzenia, że nie mają co pić. W dzisiejszym czytaniu uśmiech mój powoduje stwierdzenie, że tęsknią za cebulą i czosnkiem. Co chwilę tym Izraelitom coś brakuje, coś jest nie tak.

Ale podobnie jest i w obecnym świecie. Jedno zrobisz, zaraz ktoś narzeka. Zrobisz to, o co proszą, zaraz znowu jest źle. Znane jest przysłowie, że jeszcze się taki nie narodził, co by wszystkim dogodził. A ludzie są coraz bardziej roszczeniowi, wymagający. Ksiądz nieraz ma po prostu spełniać zachcianki różnych ludzi, którzy tylko narzekają, wymagają itp. A Ty dając im palec, nieraz możesz za chwilę stracić rękę.

I nie dziwię się Mojżeszowi, że szczerze z Bogiem rozmawia, żali się Mu, ale chyba chciałby umrzeć, by już nie musieć tych ludzi dalej prowadzić. Bo przyznaję, że są takie momenty, ze chciałbym gdzieś uciec, aby nie słuchać tych stałych żali różnych ludzi. A to, że źle prowadzę wspólnotę, a to, że nie chcę się z kimś kolejny raz spotkać, a to, że nie odpowiadam na maile, a to, że nie chcę dać swojego numeru telefonu, a to, że nie chcę się pomodlić nad kimś z nałożonymi rękoma, a to, że nie odmówiłem uroczystego egzorcyzmu, lecz „tylko” modlitwę o uwolnienie, a to, że pieniędzy nie dałem, a to, że nieraz w kazaniach nie mówię łatwych i przyjemnych rzeczy itp.

Gdzieś w tym wszystkim się odnajduję w tym, co przeżywał Mojżesz. Z jednej strony jego życie daje do myślenia o moim, że widocznie nieraz tak musi być. A z drugiej strony życie Mojżesza pokazuje, że życie sługi Boga nie jest łatwe. I dobrze, kiedy są tacy, jak Aaron i Chur, którzy podtrzymywali ręce Mojżesza w trakcie walki Izraelitów z Amalekitami, ale czasami i ich zabraknie. I wtedy nie można się dziwić, że nawet z ust Jezusa wychodzą słowa „Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?”.

I tylko gdzieś głęboko mam nadzieję, że nie przyjdzie mi taki moment w życiu, gdy Bóg, jak Mojżeszowi, pokaże gdzieś z daleka Ziemię Obiecaną, ale nie da tam wejść, bo gdzieś po drodze było chwilowo zbyt mało wiary i objawienia chwały Bożej ludziom.

A jaki ma to związek z powołaniami? Młodzi ludzie widzą, że coraz trudniej jest być kapłanem. Coraz trudniej o wsparcie bliskich, coraz więcej narzekania, wymagania itp. Jakże ważne jest jednak dla świata, by nie zabrakło świadków wiary. Takich, którzy wierzą, że droga do Boga nie jest usłana różami oraz wiedzą, że nie zawsze się da iść bez chwil słabości, lecz nie można się poddawać. Światu potrzeba świętych kapłanów, którzy w tych trudnych chwilach będą zakorzenieni w Bogu na dobre i na złe. Ale kapłanom potrzebni są wokół święci ludzie, którzy ich wesprą, zrozumieją i podniosą na duchu, nie dadzą się poddać. A jednocześnie nie będą tylko ciężarem, który narzeka i jęczy.

Módlmy się o nowe i święte powołania kapłańskie i zakonne. Ale módlmy się także za obecnie kroczących drogą powołania. Módlmy się jednak także, by Bóg postawił na ich drodze osoby, które ich zrozumieją, wesprą i podtrzymają. Każdy kapłan jest z ludu brany i dla ludu ustanawiany. Tacy będą kapłani, jakie środowisko będzie go otaczać. I w to w dobrym środowisku wiary, najczęściej gdzieś w otoczeniu świętych kapłanów, będą się rodzić nowe powołania kapłańskie. Wierzę, że Bóg przeprowadzi Kościół przez obecny kryzys, oczyści nas i da nam poznać swoją świętość przez takich właśnie, uświęconych, kapłanów.

PS. Jak to dobrze, że w wakacje od pewnych spraw i osób można odpocząć. A przynajmniej można próbować.

Jeden komentarz do “Być jak Mojżesz…

  1. Ola

    Niech bedzie pochwalony Jezus Chrystus i MAryja zawsze dziewica.

    Prosze odrzucac od siebie zle mysli, a probowac myslec o tym co dobre, bo jest wiele dobra wokol, szatan chce nas zdolowac, udaje mu sie to coraz lepiej, bo mu na to pozwalamy poprostu.
    Jest wielu ludzi swietych, poukrywanych na calym swiecie, sama znam ludzi w wielu krajach (nie polacy) ktorzy w zaciszu domowym odmawiaja rozaniec, za ksiezy, za rodziny , za potrzebujacych,……i na ksiedza tez splyna napewno laski od Boga z takich modlitw.
    Droga do zbawienia to nie droga szeroka, uslana rozami i miodem plynaca, cierpienie to moim zdaniem karta przetargowa, im wiecej cierpienia tym wartosciowsza karte sie posiada 🙂
    No i trzeba wierzyc ze nad wszystkim co sie teraz na swiecie dzieje reke trzyma Bog, on decyduje o wszystkim, to kojace i pocieszajace.
    Pokoj i dobro
    Ola

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.