Drugi pozytywny wpis

Niedawne miesiące, to był trudny dla mnie czas. Jednakże coś chyba w ostatnich dniach drgnęło na plus. Mam nadzieję, że ten okres aż do początku września, to było jak w jednej z przypowieści (por Mk 4,27-27). Ziarno zasiane w ziemię, przez długi czas jest pod ziemią, nie widać owoców, a przy okazji jest czas wytężonej pracy i dbania o to. Być może zaczął się czas kiełkowania, bo pewne dobre rzeczy pojawiły się. Mam nadzieję, że nie tylko na chwilę. Chociaż czasami nawet chwila jest pomocna – tak samo, jak człowiek pływający pod wodą bez butli tlenowej, musi co jakiś czas wynurzyć się nad wodę – nawet na chwilę – by nabrać powietrza. W ten sposób już drugi mój wpis z rzędu przedstawi pozytywne sprawy wokół mnie.

Jest kilka rzeczy, o których chciałbym napisać, ale nawet nie wiem, od czego zacząć. Chyba od pewnej krótkiej rozmowy w niedzielę. Po Mszy św. odprawianej dla przedszkolaków i rodziców, podeszła do mnie pewna matka z córką i mówi, że chce mi podziękować. Zastanawiałem się, za co. Może coś ważnego powiedziałem na kazaniu. Jednakże okazało się, że sprawa dotyczy minionej zimy. Byłem u tej rodziny po kolędzie. Córka ta co chwilę miała jakieś problemy z pewnego rodzaju wypadkami, co chwilę łamała jakieś kości itp. Ja wtedy nad tą dziewczynką się pomodliłem (bardzo rzadko to robię na kolędzie – przez kilkanaście lat może kilka razy). Podobno też kazałem rodzicom odmawiać modlitwę do Michała Archanioła. Ale okazuje się, że przez minione 8 miesięcy nic się z tym dzieckiem nie wydarzyło. Rodzice odbierają to, jako zasługę mojej modlitwy. Nie mi się wypowiadać, ale nie pozostaje nic innego, jak chwalić Pana. Niewątpliwie taka informacja dodaje ileś radości i chęci do dalszego działania.

Przy okazji przypomniało mi się, że dosyć niedawno jedna z czytelniczek mojego bloga dziękowała za wpis o syndromie postaborcyjnym. Ona nie dokonywała aborcji, lecz poroniła ciążę. Jednakże wykorzystała moje wskazówki, z tamtego wpisu i jej to bardzo pomogło. Co ciekawe kilka dni później rozmawiałem z dawną znajomą o jej problemach w małżeństwie, które trudno wyjaśnić. I kiedy modliłem się i zastanawiałem nad tym, jak jej (im) pomóc, to przypomniało mi się, że ona kilka ciąż poroniła. I tak sobie skojarzyłem, że właśnie muszę jej powiedzieć o tym, co było w tym wpisie i o tej refleksji czytelniczki bloga. Nie wiem na ile to pomoże tej rodzinie, ale miałem takie wewnętrzne potwierdzenie, że to ważna informacja i oni potrzebują wrócić do tych trudnych wydarzeń, które najwyraźniej zamietli pod dywan, nie chcąc o tym myśleć.

Kolejna sprawa, to pewna rozmowa z minionego poniedziałku. W trakcie okienka w szkole wyszedłem do domu. Nie zawsze to robię. A szczególnie, gdy jest dosyć zimno. Po odliczeniu drogi, w domu mogę pobyć maksymalnie pół godziny. Więc nie zawsze opłaca się przychodzić. W poniedziałek przyszedłem. I już miałem wychodzić z powrotem, a tu słyszę domofon. Ktoś koniecznie ze mną chciał rozmawiać. Zszedłem na dół, niemalże w drodze do szkoły zapytałem o co chodzi i się umówiliśmy na spotkanie bezpośrednio po zakończeniu lekcji. Późniejsza rozmowa trwała blisko 1,5 godziny. Więcej czasu nie miałem. Wierzę, że spotkanie przyniesie owoce. W międzyczasie ten młodzieniec zapisał się już na Nowe Życie. A można by powiedzieć, że to prawie przypadek, że wróciłem na okienku do domu. I aż dziwne, że odebrałem domofon, wiedząc, że nie mam czasu na rozmowę. Niby to wszystko przypadki, a jednak ileż to Bożego planu w tym wszystkim jest.

Kolejna sprawa, to kwestia „Nowego Życia”. Na 3,5 tygodnia przed kursem w sumie zamknąmy zapisy. Bo zostały dosłownie 2 miejsca. A nie liczę tu jeszcze 3-4 osób, które prosiły, by na razie trzymać dla nich miejsce. Pięknie. A jeszcze piękniej, że już się szykują przynajmniej 2-3 kursy w tym roku szkolnym. Jeden już potwierdzony z terminem, a dwa pozostałe mają terminy ustalane.

Jeden z kursów, które są na etapie ustalania, będzie prawdopodobnie związany z zakładaniem pierwszej filii naszej wspólnoty. I to z księdzem bardzo bliskim mojemu sercu. A co ciekawe inicjatywa tego wyszła zupełnie od innej strony. Niemalże niezależnie od nas obu.

Czy może być piękniej? Jasne, że tak. Ale trzeba się cieszyć z tego, co się ma. To naprawdę dobre wiadomości. A powiem szczerze, że nawet do szkoły mi się troszkę lżej chodzi niż się spodziewałem.

Nic, tylko chwalić Pana. Zatem Alleluja.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.