Mój wpis sprzed kilku dni wywołał pewne poruszenie. Pojawiło się ileś komentarzy, które nie są łatwe. Ale taka jest prawda o mnie, o otoczeniu. Nie uciekam od prawdy, nawet jeśli nie jest prosta. Ponieważ znam osobiście te osoby, który te komentarze pisały, chociaż ostatnio prawie nie mam z nimi kontaktu, postanowiłem na jeden z tych maili (podpisany „Ja”) odpisać. Ale postanowiłem, że odpowiedź (a przynajmniej część), będzie publiczna, jak publiczny jest komentarz. Oto ta część odpowiedzi:
„Dlaczego czytasz bloga? Czy tylko po to, by zobaczyć jakieś piękne rzeczy? Jezus jest także w trudnościach, w bagnie itp. Czy lepiej udawać, że ksiądz, to jest taki mocarz, który w każdej chwili jest nie wiadomo jak blisko Boga i, że przez jego ręce dokonują się stale cuda? Może trzeba by wyrzucić z Ewangelii scenę o zaparciu się św. Piotra? Może trzeba wyrzucić słowa Jezusa: „wszyscy mnie opuścicie”? Może trzeba wyrzucić, te słowa, kiedy Jezus mówił apostołom: „dlaczego tak bojaźliwi jesteście, dlaczego brak wam wiary”? Kto pisał Ewangelię? – właśnie ci ludzie, którzy te słowa od Jezusa słyszeli. (Albo pisali ich współpracownicy, którzy właśnie taką wersję słyszeli). Uznałem, że potrzeba napisać o tym, co przeżywam, szczególnie, że ileś osób prosiło, bym coś napisał. Staram się być szczerym. A jednocześnie pokazywać w tym wszystkim światełko w tunelu, co ja nazwałem cukierkami od Boga. (Ten mail o stworzeniu na nowo na Mszy 20.02.16., albo nawet i to zaproszenie mnie na obiad świąteczny). Nie piszę jedak najbardziej dołujących rzeczy.
Dostałem jednakże ileś maili od osób, które napisały, że się bardzo odnajdują w tym, co napisałem we wpisie o wakacjach. Może to im potrzebne. Pokora, to nie tylko pokazanie tego, co ładne, ale to stanięcie w prawdzie. Prawdzie trudnej, ale prawdzie, która wyzwala. Wierzę, że to wyzwolenie przyjdzie. I wtedy, na tle tych trudności, ma szansę objawić się większa chwała Boga. Ja mimo wszystko ufam Bogu, co nie znaczy, że jest to łatwe. Gdyby zaufanie Bogu byłoby zawsze łatwe, to wszyscy by bezgranicznie ufali.”
Bloga czytam od ponad roku. Patrzę na kapłanów także po ludzku a nie tylko „urzędowo” z oczekiwaniami. Nie ma w tym niczego dziwnego, że ksiądz potrzebuje wsparcia.
Odnajduję się w księdza rozterkach.
Jakiś czas temu miałam pasmo dołów, zwątpień, złych wyborów, życie bez Boga. Kryzys wieku średniego? Jestem 40+. To był trudny czas. Zmęczenie sięgało zenitu.
Przełom przyszedł w czasie Mszy św. o uzdrowienie.
To doświadczenie słabości, bezsilności, zwątpienia pomogło mi patrzeć z pokorą, nie oceniać innych.
Nędzarzem jesteś, skądkolwiek pochodzisz i gdziekolwiek się udajesz, chyba że zwrócisz się ku Bogu. Po cóż się trapisz, że nie wiedzie ci się tak, jak byś chciał i pragnął? Czy istnieje ktoś taki, kto miałby wszystko, czego zapragnie? Ani ja, ani ty, ani nikt inny na ziemi. Nie ma na świecie człowieka, który by nie zaznał cierpienia lub niepokoju, choćby był królem czy papieżem. Któż ma się tu najlepiej? Tylko ten, kto potrafi cierpieć dla Boga.
Tomasz a Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”