Jest okres kolędy. Dziś idąc z wizytą duszpasterską obawiałem się, że będzie dużo wejść. Ostatecznie nie było dużo wizyt. Ale trochę czasu mi to zajęło. Kilka rozmów było bardzo pozytywnych. Chciałbym się podzielić refleksjami z dwóch rozmów.
Oto trafiłem do mieszkania, w którym kolędy nie było od przynajmniej 20 lat. Młodzi ludzie żyjący w związku niesakramentalnym wraz z dzieckiem. Zupełnie nieprzygotowani. W mieszkaniu bałagan. Ale przyjęli. Długo u nich byłem. Z każdą minutą coś chyba w nich pękało. Nie wiem, co dalej będzie. Nie wiem, czy niedługo wezmą ślub. Ale naprawdę inne były ich twarzy na pożeganie niż w momencie przywitania. A on poprosił o możliwość jeszcze porozmawiania. Dałem mu swój adres e-mail. I wygląda na to, że chyba coś będzie chciał z sobą zrobić. Oby…
Inna rodzina – to akurat wierzące małżeństwo z dziećmi. Ale gdy sobie uświadomili, że jestem tym księdzem, który prowadzi Msze św. z modlitwami o uzdrowienie i uwolnienie, wspólnie podzielili się pewną refleksją. W ostatnią sobotę nie mogli być na naszych modlitwach. Ale byli w którymś z poprzednich spotkań. I stwierdzili, że od momentu ślubu nie byli tak bardzo zjedenczeni duchowo jak na tamtej modlitwie. Piękne. A mnie to utwierdza, że warto to robić. Szkoda tylko, że ludzie nie bardzo chcą publicznie składać świadectwa. Ale wierzę, że przyjdzie jeszcze taki czas. Amen.