Koronawirus – co u mnie?

Kilka dni temu zamieściłem swój wpis dotyczący refleksji o koronawirusie. Prawda jest taka, że zaczynając go pisać nie wiedziałem, w którą stronę pójdą moje rozmyślania. Jestem przekonany, że wpis dawał do myślenia. To też wynika z pewnych informacji zwrotnych, które do mnie dotarły. Nie napisałem jednak, poza kilkoma lapidarnymi słowami, o moim dobrym stanie. Teraz chcę napisać, co u mnie się dzieje.

Dzisiejsza Msza św. i modlitwy

Dziś nie tylko uroczystość św. Józefa, ale także trzeci czwartek miesiąca. Wieczorem powinna być kolejna Msza św. z modlitwami o uzdrowienie i uwolnienie. Powinna być, ale nie będzie. Ciekaw jestem jednak, czy ileś osób mimo wszystko się do nas nie wybierze. Ciekawostką jest, że miesiąc temu na zakończenie wyrwało mi się, że może tej marcowej Mszy św. nie będzie. O czym wtedy myślałem? Może o tym, że w taką uroczystość będą inne wydarzenia w naszym kościele. Myślę, że koronawirus miał jednak pewien wpływ na tę wypowiedź. Tyle tylko, że w tych dniach pojawiały się dopiero pierwsze pojedyncze przypadki we Włoszech. A o zamykaniu kościołów, czy nawet ograniczaniu liczby uczestników, nie było mowy. Ja nie planowałem mówić o tej możliwości odwołania Mszy św. A zatem może to było jakieś prorocze słowo.

Marcowy odpoczynek

W tamtych dniach planowałem wyjazd do Włoch na początku marca. Proboszcz zgodził się na kilkudniowy wyjazd, by odpocząć pomiędzy czasem kolędy, a intensywnym Wielkim Postem. Kupiłem bilety – nie tylko na samolot, ale i na komunikację wewnątrz Włoch. Dosyć długo się wahałem, czy mam lecieć. Ja, jakoś nie boję się koronawirusa. Ale rozsądek wziął górę. Co by było gdyby z powodu mojej chęci odpoczynku, kwarantanną trzeba by objąć całą naszą parafię? Nie wyjechałem do Włoch. Zgodziłem się na stratę pieniędzy za niewykorzystane bilety.

Zaplanowane dni na odpoczynek spędziłem w domu znajomych Sióstr zakonnych, na Kaszubach. Minimalnie już o Kaszubach na blogu pisałem. Ale oprócz tego, że zobaczyłem Kalwarię w Wielu oraz Trójmiasto, kilka dobrych rzeczy miało tam miejsce. Po jednej z Mszy św. modliłem się krótko nad wszystkimi Siostrami. Byłem też proszony o spowiadanie nowicjuszek i postulantek. I ogólnie przyszło mi przez kilka dni zastępować kapelana tych Sióstr. Mimo tego, że miałem tam ileś pracy, uważam czas za dobry. Wierzę, że to wszystko było po coś. Nie tylko chodzi o kwestię ochrony zdrowia po odwołaniu wyjazdu do Włoch, ale niewątpliwe dobro się w tym czasie działo. A ja mimo wszystko psychicznie i fizycznie odpocząłem.

Moje posługi

Czas rozszerzania się epidemii początkowo nic nie zmieniał w moich posługach – tak w szpitalu, jak i egzorcysty. Jednakże obecnie tak jedna, jak i druga posługa jest zawieszona. Jeśli chodzi o szpital, to siedzę pod telefonem, by pójść tam w nagłych przypadkach zagrożenia życia. Nie chodzę jednak od sali do sali. Nie odprawiam też Mszy św. To decyzja władz szpitala. Chociaż, gdy pewnego dnia była informacja o pacjencie z podejrzeniem zakażenia wirusem, mi osobiście także pojawiły się pewne wątpliwości. Na skutek rozmów z moją rodzoną siostrą – lekarzem – oraz naciskany przez niektóre pielęgniarki, zdecydowałem na zmianę. Planowałem w tym tygodniu być codziennie tylko w Kaplicy. Miałem udzielać Komunii św., w razie czego spowiadać, a także w niedzielę odprawiać Mszę św. Po decyzji Szpitala także i wizyty w Kaplicy zawiesiłem.

Co do posługi egzorcysty, to początkowo byłem umówiony z kimś w miniony wtorek. Jednocześnie pojawiły się opinie innych egzorcystów, że warto dobrze przeżyć czas kwarantanny. Osoby z mojej ekipy też miały mieszane zdania na temat wyjazdu na modlitwy. Ostatecznie po mojej telefonicznej rozmowie z umówioną osobą, gdy usłyszałem, że ma polecenie lekarza do zostania w domu, ja modlitwy zawiesiłem. Nie modlę się nad ludźmi, ani nie spotykam w Poradni, aż do odwołania. Staram się jednak modlić za wszystkich moich podopiecznych.

Praca w parafii

W parafii u nas dosyć spokojnie. W niedzielę udało się odprawić wszystkie Msze św. o zaplanowanej porze. Przyszło stosunkowo niedużo osób. Byliśmy przygotowani na odprawianie przynajmniej dwóch Mszy św. równolegle. W kościele i Kaplicy. Jednakże nie było takiej potrzeby. Ciekawe, jak będzie w najbliższe niedziele. Powoli zastanawiamy się, co będzie, jeśli obecny stan przeciągnie się aż do Triduum Paschalnego. W tygodniu Msze św. i spowiedzi są normalnie. Jednakże korzystających ze spowiedzi bardzo niewielu. Od dziś kancelaria tylko po południu. Drogi Krzyżowe, Gorzkie Żale oraz rekolekcje są na razie odwołane.

Końcowe rozterki i refleksje

Tak swoją drogą, to gdzieś w moim sercu rodzą się rozterki. Wszak to pierwszy rok od iluś lat, gdy nie prowadzę żadnych rekolekcji. Ani parafialnych, ani szkolnych. Miał być kurs „Emaus”. Ale i on się nie odbędzie. Widzę, że iluś księży prowadzi rekolekcje przez internet. A co ja mam robić? Czy mam powielać postawy innych księży? Już od długiego czasu nie szukam okazji, by być zauważonym. Jakoś staram się teraz trochę więcej modlić, czytać coś. Ciekawe, że w trakcie pewnej modlitwy prosiłem Boga, by ludzie się nawrócili do Niego. A przez to, by skuteczniej chronił nas przed wirusem. A w sercu usłyszałem: „Ty się nawróć”. I może właśnie tak trzeba. Może to czas, by tak kapłani, jak i świeccy ludzie się nawrócili. Potrzeba bardziej zbliżyć się do Chrystusa. I w Nim szukać nadziei.

Kończąc podzielę się jeszcze jedną refleksją. Od iluś dni chodzą mi po głowie Słowa Jezusa: „A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.” (Łk 21,28). I ja gdzieś to mam głęboko w sercu. Tak, jakby te Słowa stawały się Ciałem. Czuję wewnętrznie, że to jest dobry i potrzebny czas. Wprawdzie co jakiś czas mierzę temperaturę, bo czuję się trochę podziębiony, jednak ogólnie jest ze mną dobrze. Nie mogę jednak wykluczyć, że gdzieś mogłem złapać wirusa. Czuję jednak, że Bóg coś ważnego szykuje. Możliwe, że dlatego właśnie od kilku miesięcy ten czas oczyszczania i zmniejszania się mojej wspólnoty. Może też i dlatego brak prowadzenia przeze mnie rekolekcji. Wszystko po to, abym bardziej poszukał Boga. A potem w Jego Imię szedł prowadzić ludzi ku Bogu. Byle bym tylko tego czasu nie zmarnował. Nie jest źle. I niech tak będzie (jak Bóg chce). Amen.

9 komentarzy do “Koronawirus – co u mnie?

  1. Aneta

    proszę wyjść z Panem Jezusem na ulice Warszawy i nas błogosławić.
    Proszę się nie bać, My wierni teraz tego potrzebujemy

    Odpowiedz
      1. Aneta

        Ostatnią rzeczą, o której pomyślałam, to przedmiotowe traktowanie Pana Jezusa.
        Były i są procesje z Najświętszym Sakramentem po ulicach miast (są relacje na katolickich stronach), o Boże błogosławieństwo w tych trudnych chwilach, o umocnienie ludzi i może przemówienie do rozsądku niewierzącym, wątpiącym

        Odpowiedz
        1. ks. Jacek Fijałkowski Autor wpisu

          Owszem, były… Ale ja nie chcę robić tego, co inni księża robią. Trzeba naprawdę dużo pokory, by nie traktować w takim przypadku Jezusa, jako przedmiotu. Istotniejsze w sumie jest pytanie, czy chcemy, aby nie było choroby, czy chcemy, aby ludzie zbliżyli się do Boga. Dodatkowo w sytuacji, gdy mamy w ogóle nie wychodzić, wychodzenie z Panem Jezusem jest wyrazem hmmm… no właśnie czego? Jezus mówi do Jaira: „nie bój się, wierz tylko”. I to jest zadanie dla nas. Umocnić naszą wiarę. A swoją wiarą zapalać innych. Potrzeba ludzi, którzy trwając przy Chrystusie rozpalą swoją wiarę i pójdą w świat do innych.

          Odpowiedz
          1. Aneta

            Każdy ma prawo do swojego zdania. Szanuję Księdza, niestety tego mi brakuje u nas w Warszawie, odważnego wyjścia i błogosławieństwa przerażonego ludu.
            Serdecznie Księdza pozdrawiam, pamiętam w modlitwie i oby dobry Bóg miał nad nami litość. Maryjo, Królowo Polski, módl się za nami.
            Św. Józefie, Postrachu duchów piekielnych, módl się za nami.

  2. Dominika

    Pamiętam dokładnie te słowa Księdza, o tym, że może nie być marcowych nabożeństw. Bardzo mnie to wtedy zmartwiło, bo jakoś szczególnie czekałam na nie, patrząc, że akurat przypada wspomnienie św. Józefa. Gdybym była zdrowa, to bym przyszła na dzisiejszą Mszę, a tak niestety trzeba zostać w domu. Liczę na nagranie homilii, jeśli to Ksiądz będzie ją głosił 🙂

    Co do bycia zauważonym, słusznie, że Ksiądz tego nie szuka, ale myślę, że większość tych księży, którzy prowadzą przeróżne transmisje, modlitwy, głoszenia, też nie dlatego to robią. W ten sposób łączą się ze swoimi bliskimi, wspólnotami, samotnymi, by móc wzajemnie się umacniać, modlić, budować jedność. I cieszę się, że to robią, bo to naprawdę daje poczucie wspólnoty i tego, że w tym trudnym czasie nie jest się samemu.
    Co do rekolekcji, to zawsze może poprowadzić je Ksiądz on-line dla swojej wspólnoty 😉 tego jeszcze nie było – będzie oryginalnie 😉

    Życzę umocnienia w wierze, zdrowia, sił dla każdego. Niech Bóg błogosławi Księdzu i każdemu z nas. A św. Józef wstawia się za nami.

    Odpowiedz
  3. Aneta

    „Ale ja nie chcę robić tego, co inni księża robią” – Mszę świętą Ksiądz odprawia, jak i inni księża…

    Modlę się o odwagę i siłę dla całego duchowieństwa, bo serce pęka…

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.