Często, czy to w szkole, czy chodząc po kolędzie, pojawia się pewna kwestia. Mianowicie obecność na niedzielnej Mszy św. Ludzie mówią, że przecież są dobrzy i Pan Bóg nie będzie ich karał piekłem, że nie chodzą do kościoła.
Różne padają argumenty z obydwu stron. Aczkolwiek nie da się ukryć, że nie chodzi tu przede wszystkim o bycie na Mszy św. Bo można być codziennie na Mszy św. a do nieba nie trafić. Pytanie zawsze dotyczy relacji z Bogiem. Oczywiście te osoby podobno są bardzo wierzące. Ale trzeba sobie jasno uświadomić: To nie chodzenie do kościoła zbawia, nie nasze dobro, o którym ci ludzie mówią, zbawia. Mamy jedynego zbawiciela Jezusa Chrystusa. I tylko przez Niego i drogą, którą wskazuje, można dojść do Boga i nieba. Bycie dobrym (w znaczeniu przyzwoitym) człowiekiem (bo dobry jest tylko Pan Bóg – jak mówi Jezus bogatemu młodzieńcowi), to najczęściej kwestia dobrego wychowania, dobrego środowiska, a nie wiary. Ale zatem o co naprawdę chodzi w wierze?
Zapytałem wczoraj moich uczniów, którzy wywołali ten temat (nie)chodzenia do kościoła: „Jakie ma znaczenie dla Ciebie to, że Jezus umarł i zmartwychwstał? Jak się to przekłada na Twoje życie? I czym by się różniło Twoje życie, gdyby tego nie było?” I w sumie większość nie potrafiło nic powiedzieć. Zajęli się znowu rozmowami między sobą, niektórzy korzystaniem z telefonów. Jeden uczeń tylko powiedział, że „przecież to tylko taki symbol; taka bajka, jak inne mity, by być lepszym człowiekiem…” I chociaż powiedziałem mu kilka przykładów działającego Boga (na tym blogu można ileś takich przeczytać), to i tak nie uwierzył. Wszystko nazywał przypadkami… I gdzie tu wiara? Ehhh…
Ale chciałbym, drogi czytelniku, byś także i Ty odpowiedział sobie na te zadane przeze mnie pytania…. Jakie ma znaczenie dla Ciebie, że Jezus Chrystus umarł i zmartywchwstał…? I czy to naprawdę się przekłada na Twoje życie?
Witam Księdza bardzo serdecznie
Chyba to był maj zeszłego roku. Wybrałam się na spacer na Pola Mokotowskie. W pewnym momencie podeszła do mnie grupa wesołych młodych ludzi i spytali się mnie czy mogłabym im odpowiedzieć na jedno pytanie, ponieważ robią jakiś tam sondaż. Byli na tyle sympatyczni, że się zgodziłam. Pytanie brzmiało : Jakby pani miała telefon do Boga, to o co by Go pani spytała?Odpowiedziałam:Czy Jest ze mnie zadowolony?
Nagle ich wesołość gdzieś zniknęła, natomiast mnie się chciało bardzo śmiać widząc ich miny…dla nich to pytanie było zupełnym irrealizmem. Czekali na pytania o szczęście, bogactwo i powodzenie w miłości, byłam o tym przekonana !!!
Jezus Chrystus za mnie umarł i zmartwychwstał i modlę się do Niego o to, żeby dał mi
wiarę i siłę do tego, żebym mogła tak żyć, aby Był ze mnie zadowolony. Chwała Panu.
Prawda. Często ludzie mówią, że wierzą w Boga, że są dobrzy, że mają dobre serce itd. A gdy się ich spyta, czy wierzą w Jezusa – naszego Zbawiciela, to sytuacja diametralnie się zmienia… Mówią: Jezus – ach, to tylko taka postać historyczna, a Bóg jest jeden we wszystkich religiach… Wielokrotnie spotykałam się z takimi opiniami. Wtedy nawet moje świadectwo niewiele zmieniało. Ducha Świętego porównywali do jakiejś energii… I pomyśleć, że kiedyś też byłam taka ślepa, a Pan wszystko odmienił 🙂 Może ktoś się modlił o moje nawrócenie? Dlatego i za tych niedowiarków warto się codziennie modlić 🙂