Ja, Józef

To przynajmniej trzeci wpis na tym blogu o zbliżonym tytule. Na pewno już identyfikowałem się z Bartymeuszem i Jakubem. Możliwe, że z kimś jeszcze. Na pewno w jakimś sensie także z Maryją, jako uczennicą Jezusa i tą, która na Jezusa wskazuje. Ale dziś chcę powiedzieć o moich refleksjach dotyczących św. Józefa.

Święty Józef jest głównym bohaterem tegorocznych Rorat w wielu parafiach. Ma to związek z Nadzwyczajnym Rokiem Jubileuszowym dla Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu. Kilka razy już tegoroczne Roraty prowadziłem. Także wspominałem o sanktuarium w Kaliszu. I mając wolny dzień (jeden z ostatnich przed Wielkanocą) pojechałem na pielgrzymkę do św. Józefa w Kaliszu.

Muszę tu dodać, że ostanie dni były dla mnie nie najlepsze. Gdzieś w głowie mam sprawę szkoły, ale nie tylko. Bo łatwiej byłoby mi sobie wytłumaczyć, że nie moim miejscem jest szkoła, bo Bóg chce coś ode mnie w innym miejscu. Ale w tym rzecz, że nie do końca widać, czy tak rzeczywiście jest. Wprawdzie jakoś rozwija się wspólnota, ale nie zawsze jest łatwo. Ale sporo mam wątpliwości co do owocności moich posług. Nie widać zbytnio na horyzoncie osób uzdrowionych na Mszach św. z modlitwami o uzdrowienie. Wprawdzie raz na kilka lat dociera do mnie informacja o jakimś wymodlonym przeze mnie uzdrowieniu (na przykład zakonnica, o której wspomniałem w poprzednim poście), ale tak do końca, to nie wiadomo, jak to z tymi uzdrowieniami i jaka moja w tym zasługa. Chciałbym widzieć owoce swojej posługi. Chciałbym, by realizowała się droga, na której Bóg wyraźnie błogosławi; gdy widzę, że ludziom pomagam, a nie ich ranię. I w ostatnim czasie więcej miałem takich refleksji.

Ale tam, w Kaliszu, stanąłem przed Bogiem z tymi wszystkim refleksjami i Bóg zwrócił mi uwagę właśnie na osobę św. Józefa. Przecież jego droga życiowa nie była łatwa, ba… nie była taka, jak by sobie wyobrażał. Ileś razy był bliski podjęcia błędnej decyzji życiowej. Ale zrobił coś niebywałego pod wpływem Bożej interwencji. Dodatkowo nic nie słychać o tym, by za życia dokonywał jakichś cudów. W Ewangelii nie ma ani jednego słowa wypowiedzianego przez niego. W najważniejszym aspekcie swojego życia nie był tym, za kogo ludzie go uważali. (Mówię o opiece, a nie ojcostwie, nad Jezusem). Chociaż był mężczyzną w czasach, kiedy kobiety i dzieci nie miały żadnej roli społecznej, to jednak właśnie jego żona oraz małe dziecko byli sporo od niego ważniejsi.

I mam wrażenie, że tak właśnie jest ze mną. Nie widzę bardzo cudów swojego działania. Jeśli jest jakaś skuteczność moich posług, to raczej sporo większa zasługa kobiet posługujących wokół mnie. Osoby ze wspólnoty są dla mnie jak dzieci. Ale dziećmi nie są. Podobnie jak Jezus, który był dla Józefa jak dziecko, chociaż dzieckiem nie był. Też na pewnym etapie mojego życia zetknąłem się z nadzwyczajną Bożą interwencją, która przyczyniła się do tego, że podjąłem takie, czy inne decyzje. Chociaż bez tych interwencji pewno bym tego nie zrobił.

Może właśnie mam być jak św. Józef – cichy, nie narzucający się, nie szukający pierwszorzędnej roli. Cierpliwie i pokornie robić swoje; czuwać nad powierzonymi ludźmi. I prowadzić ku celowi, jakim jest niebo. Zrobić wszystko, by pomóc, aby te „moje dzieci” kiedyś dokonały rzeczy, które zmienią świat. Nie łatwa to rola. Ale wierzę, że razem z Bogiem i wstawiennictwem św. Józefa jest to możliwe.

2 komentarze do “Ja, Józef

  1. jewka

    Księże Jacku
    Tak mi się wydaje,że całe życie św. Józefa było cudem. Od momentu uwierzenia Aniołowi (przecież mógł nie uwierzyć jak Zachariasz,np) poprzez zaopiekowanie się brzemienną Maryją i malutkim Panem Jezusem. W tamtych czasach to z pewnością nie było łatwe. Ale On trwał z Nimi i był zawsze.
    Milczący, ale dający oparcie mężczyzna…piękny wzór do naśladowania 🙂

    Z okazji zbliżających się świąt Bożego Narodzenia bliskości Boga, który tak bardzo chciał Być z nami że stał się człowiekiem.

    Odpowiedz
  2. Jolanta

    Księże Jacku, dziękuję za ten wpis, wczoraj św. Józef mnie „zaprosił” do siebie na mszę świętą (kościół p.w Św. Józefa na UKSW), moja intencja i „plan” na tą msze był inny ludzki. Miał odprawiać ktoś inny, i miała być o innej godzinie, itd. Dzisiaj weszłam na stronę par. Dzieciątka Jezus, bo mi się przypomniało, że dzisiaj pierwszy czwartek i że tam kiedys byłam na takim nabożeństwie … potem jakoś „krążąc” po internecie, trafiłam „przypadkiem” tutaj, żeby znów św. Józef mi o sobie przypomniał, i poczułam pragnienie również odbycia takiej pielgrzymki do Kalisza,do Józefa. Tego samego który parę lat temu mnie „zaprosił” na rekolekcje które głosił ks. z Kalisza. Józef wtedy przybył w kopii tego cudownego obrazu. Treści z tych rekolekcji adwentowych pamiętam do dzisiaj, i wielokrotnie przywołuje, gdy ktoś mi bliski ma trudności, lub kryzys wiary. I myślę że owoce również trwają do dzisiaj w moim życiu. Piszę to aby księdzu powiedzieć, że nawet gdy nie widzimy owoców, to one są, zawsze tam gdzie padły na żyzną glebę. I żadnej z osób do księdza Bóg nie przysyła przypadkowo, ale żeby przez posługę dotykać i leczyć rany. Niekiedy nawet sami zainteresowani mogą żyć w nieświadomości, że dane uzdrowienie dokonało się za tym konkretnym wstawiennictwem, lub jest owocem modlitwy o uzdrowienie np. podczas nabożeństwa. I tutaj mała angdotka o św. Matce Teresie. Pewnego razu leciała samolotem z drugą siostrą, w pewnym momencie wstała i poszła do toalety, następnie przeszła do kolejnej, i kolejnej, tak że „odwiedziła” wszystkie. Gdy Matka Teresa wróciła na miejsce, jej towarzyszka nie mogła się oprzeć i zapytała nieco onieśmielona, dlaczego Matka przechodziła z jednej toalety do drugiej? Matka Teresa uśmiechnęła się ciepło i odpowiedziała: „Egzorcyzmowałam”. Zdumienie jej towarzyszki było jeszcze większe. … Matka Teresa dodała: „Widzisz moje dziecka, od rana gdzie się nie pojawiłam wszyscy mnie chwalili, i się mną zachwycali. Nie ma lepszego lekarstwa na pychę niż upokorzenie, dlatego poszłam i umyłam wszystkie toalety.” … Może to, że ksiądz nie widzi tych owoców, to łaska Boża, która chroni umiłowanego sługę od sideł pychy. W ręku Boga jesteśmy tylko narzędziami. Niech Bóg błogosławi w posłudze i umacnia. +

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.