Zastanawiałem się, czy mam tutaj ten wpis umieścić. Mianowicie dostałem maila. A dokładniej dostała ekipa „Nowego Życia”. W sumie za bardzo nie wiem, kto to pisał. A potem nie wiedziałem, co odpisać. Ostatecznie zacytuję tutaj ten otrzymany list. A także moją odpowiedź. Niech to też będzie forma zachęty do otworzenia się na Boga działającego np. przez kurs „Nowe Życie”. Zacytuję dosłownie bez używania imienia, którym jest mail podpisany. Imię zastępuję literą N.
Oto ten mail:
„Po co wlasciwie ten kurs? Co tam szczegolnego moze byc? Tyle godzin co mozna robic? A moze macie cos dla czlowieka ktory ma wszystkiego po diurki w nosie i go nic juz nie rusza?” (pisownia oryginalna)
A to moja odpowiedź:
Widzisz, N…
Zastanawiałem się, co Ci napisać. I przypomniały mi się pewne słowa z Ewangelii. Wszystkie są w jednym rozdziale Ewangelii św. Jana…
Pytasz się: „Co tam szczegolnego moze byc? ” A mi się kojarzy tu cytat z Pisma Świętego: „Czyż może być co dobrego z Nazaretu?” (J 1,46a) Zapytany Filip jednak odpowiada: „Chodź i zobacz” (J 1,46b)
Pytasz także: „A moze macie cos dla czlowieka ktory ma wszystkiego po diurki w nosie i go nic juz nie rusza?” I znowu kojarzą mi się słowa z tego samego rozdziału. Otóż dwaj uczniowie chcą coś nowego. Coś zobaczyć. I mają pewną prośbę, o której mówi kolejny cytat: „Jezus zaś odwróciwszy się i ujrzawszy, że oni idą za Nim, rzekł do nich: Czego szukacie? Oni powiedzieli do Niego: Rabbi! – to znaczy: Nauczycielu – gdzie mieszkasz?” (J 1,38)
I znowu słyszymy zaproszenie, tym razem Jezusa: „Chodźcie, a zobaczycie.” (J 1,39a)
Czy uczniom się spodobało? Odpowiedź może dać reszta wersetu: „Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego. Było to około godziny dziesiątej.” (J 1,39b).
Coś musiało ich dotknąć, skoro zostali u Jezusa cały dzień. A jeszcze do tego pamiętali (zapewne po wielu latach, gdy była spisywana Ewangelia) konkretną godzinę spotkania. Najwyraźniej to spotkanie przemieniło ich życie.
N… Nie będę Cię na siłę zapraszał na ten kurs. Poczytaj te kilka wersetów z jednego rozdziału. I te dwukrotne słowa „chodź i zobacz”, albo „chodźcie, a zobaczycie”. Ja sam z siebie nie jestem w stanie Ci nic obiecać. Co najwyżej mogę powtórzyć słowa Jezusa z tej samej Ewangelii, tylko z innego rozdziału: „Ja przyszedłem po to, aby /owce/ miały życie i miały je w obfitości.” (J 10,10b)
Ja nic nie obiecuję, ale Jezus zapewnia Cię, że chce Ci dać życie w obfitości. Nowe Życie. W którym mimo tego wszystkiego po dziurki w nosie, możesz naprawdę zacząć życie w obfitości. To, co trzeba zrobić, to pozwolić Jezusowi działać. On mówi: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną.” (Ap 3,20).
Pan Jezus chce, być z Tobą na wieczerzy. Być może nawet i długiej. Ale to od Ciebie zależy, czy się na to zdecydujesz i czy przez przełamanie swoich oporów otworzysz Mu swoje drzwi i spotkasz się z Nim. Czy to na Kursie „Nowe Życie”, czy być może gdzie indziej.
Ja nic nie obiecuje, ale za Jezusem zapraszam: „chodź i zobacz”.
Witam Księdza serdecznie
Tak sobie pomyślałam , że właśnie wtedy ,kiedy” ma się wszystko w nosie” należy szukać…czy jest się młodym, czy starym człowiekiem:)…Bo to jest tak, że my wszyscy mamy różne stany:
POCIESZENIA I STRAPIENIA ( św. Ignacy Loyola).
Stan POCIESZENIA- to jest stan łaski, wtedy gdy wszystko przychodzi łatwo i prosto.
Stan STRAPIENIA -to jest absolutny dół, nic nie wychodzi….po prostu pustynia !!!
Jak sobie to uświadomiłam, łatwiej mi jest poznać …czego Bóg ode mnie oczekuje?!
Księże Jacku!, ostatnia , październikowa Msza św. z modlitwami o uzdrowienie i uwolnienie była inna…taka delikatna…subtelna…tak otulająca łaską Bożą…dająca pokój…dzięki za to..
I za ks. Grzegorza pełnego otwartości, życzliwości i radości w posłudze.