Ktoś czytając tytuł tego posta mógłby przetrzeć oczy ze zdumienia. Jeśli musiał się modlić egzorcysta, to można rzeczywiście się zadziwić. Ale muszę potwierdzić, że tytuł jest jak najbardziej prawdziwy. Dlaczego?
Ano dlatego, że znajomy egzorcysta sam zaproponował, iż wraz z kilkoma osobami może się nade mną pomodlić z okazji imienin. Jak poprosił, bym wybrał, kto prowadzi modlitwę, wskazałem na niego. I nie mógł się z tego wykręcił. Musiał (ten egzorcysta) nade mną się pomodlić.
Powiem szczerze, że dobra to była modlitwa, może nie za długa, ale w intencji, o którą poprosiłem. A intencję można było wyczytać w jednym z ostatnich moich postów – to ta jedna z prawd o mnie, którą ostatnio sobie coraz bardziej uzmysławiam. Nie wiem, czy wzrosło moje poczucie wartości – tu potrzeba czasu, aby to sprawdzić. Tym bardziej, że dziś to patrzenie może być zaburzone przez sporą ilość osób, które odwiedziły mnie z okazji imienin. Ale mam jednak przekonanie, że Duch Święty działał. Jedna z osób dostała dla mnie Słowo – fragment Iz 60,1-9 (plus ewentualnie sąsiednie, ale nie dopytywałem o szczegóły).
Coś chyba się we mnie zmieniło. Radość z przeżywania Mszy świętej chyba była większa, większe też przekonanie, że dla Boga jestem kimś ważnym i to On chciał, bym ja w Jego osobie odprawiał Eucharystię.
Cokolwiek by nie mówić, to tylko Bogu dziękować. Za ten dzień, za tą modlitwę, za tych ludzi, których dziś do mnie przyprowadziłeś i stawiasz na mojej drodze życiowej….
Chwała Panu!