Drogi (vel Droga) 'm!
Myślę, że nikt na tym blogu nie chce Cię zastraszać, bo chyba nie o to chodzi. Mój blog jest w dużej mierze opisem tego, jak widzę działającego wokół mnie Boga. Nie zawsze widać Go bezpośrednio. Ale są takie teksty, w których można się przekonać, że nie jesteśmy sami we wszechświecie. Mogę pewne fragmenty streścić i pokazać pewne rzeczy, które bardzo pomogły mi mocniej uwierzyć. Część z nich pojawiła się na stronach tego bloga w listopadzie 2010 r.
W poście pt.: „Przeczytaj, jeśli chcesz uwierzyć…” napisałem o pewnych sprawach związanych z narodzinami mojej bratanicy. Oczywiście – można stwierdzić, że przypadek, że moja bratowa poczęła córeczkę, kilka dni po potwierdzeniu przez Boga wcześniejszej zapowiedzi. Może być przypadkiem, że osoba, która przez kilka lat nie może zajść w ciążę, kilka dni po zapowiedzi, że to się stanie, rzeczywiście doświadcza tego pięknego cudu. Tyle tylko, że bardziej niż Ty nie wierzysz w Boga, ja nie wierzę w takie przypadki. Tym bardziej, że po ziemi chodzi co najmniej kilkoro dzieci, z których poczęciem był problem i za które m.in. ja się modliłem. Niektóre takie dzieci były poczęte bardzo krótko po mojej modlitwie wstawienniczej nad matkami, bądź ojcami. Za dużo takich „przypadków”.
Kolejne sprawy ugruntowujące moją wiarę mogłyby być uznane za straszenie, bo dotyczą moich relacji z osobami opętanymi. Troszkę o tym temacie wspomniałem w poście: „(Nie) Wszystko mi wolno”. Samo opętanie jest sprawą, której nie da się wytłumaczyć z czysto naukowego spojrzenia. Pojawia się tu kwestia ogromnej siły człowieka, umiejętności mówienia w językach nigdy nie używanych przez daną osobę. Do tego przykładowo sprawa samochodu, który się zepsuł niewiele czasu przed wyjazdem do egzorcysty z osobą opętaną. Na szczęście Bóg w tych przypadkach przychodził z pomocą. I to co się wcześniej popsuło, zostawało naprawione – czy to niby samoistnie, czy przez „przypadkowo” znajdujące się w okolicy osoby.
Inną rzeczą jest kwestia błogosławienia osoby opętanej – bez jej wiedzy, za jej plecami. Dlaczego osoba, która nie ma szans widzieć, że ją błogosławię, w pewnym momencie zaczyna czuć ogromny ból, który ją niemalże w pół wygina?
A taką sytuacją, która najbardziej do mnie przemówiła, to wypomnienie przez osobę opętaną, moich grzechów z przeszłości. I to grzechy bardzo konkretne, bardzo mnie charakteryzujące, po części bardzo wstydliwe. Nawet, gdyby niektórych grzechów ta opętana osoba mogłaby się domyślać, to o części nie mogła mieć pojęcia. Skąd wiedziała? Przecież w książkach tego nie wyczytała, a psychiatria też nie jest w stanie takie rzeczy wyjaśnić…
Dla mnie jest pewne, że jest szatan, że możliwe jest opętanie, ale także, że jest Bóg, któremu Chwała, że jest nad tym wszystkim. I nie chodzi o to, by straszyć niebezpieczeństwem ludzi. Ale powiedzieć – „Jest ktoś, kto chce Cię od tego wszystkiego, co Ci grozi, uratować. Tylko pozwól Mu na to”.
Oczywiście przeczytam ten post. Nie rozumiem, co to znaczy „potwierdzeniu przez Boga wcześniejszej zapowiedzi”. Prawie jak w Biblii. Chyba ksiądz nie powie, że zaszło niepokalane poczęcie, a Bóg lub Anioł objawił się w przeddzień. Pisze ksiądz o przypadku. Ja powiem to samo odwrotnie. Dlaczego biorąc pod uwagę dużą liczbę ludzi(par), którzy nie mogą mieć dzieci, udaje się zajść w ciążę
A co z tymi wypomnianymi grzechami? Co na to psychiatria? Przecież napisałem, że to do mnie najbardziej przemówiło… Rozumiem, że tu jednak nie da się wytłumaczyć… Są moje grzechy, o których zasadniczo nikt do tamtego momentu nie wiedział poza mną. Skąd ta wiedza?<br />A co do tych dzieci. Dziwnym trafem te osoby niewiele wcześniej uwierzyły, że Bóg (i tylko On) może dać im upragnione dziecko.
Jak ksiądz w to wierzy i jest księdzu z tym dobrze to ok. Dla mnie to bezsens, bo to znaczy, że Bóg stosuje przymus, w stosunku do tych ludzi. Bo niby czym zawinili, że nie mogą mieć dzieci? Skoro mają wypełniać jakieś warunki, to nie ma miejsca na wolną wolę. Co do tamtej sytuacji, to na pewno da się to wyjaśnić. Ja sytuacji nie znam.<br /><br />`m
Nie wiem, czy chodzi o warunek… Jeśli przyjdzie do Ciebie osoba, która Cię kocha i przyniesie Ci wspaniały prezent, o którym od dawna marzyłeś. A Ty nie wpuścisz jej do mieszkania. To nie powinieneś się dziwić, że tego prezentu nie dostaniesz. I pojawia się pytanie – kto jest temu winny? Pan Bóg szanuje naszą wolną wolę i nikogo nie zmusza, aby przyjął Jego dar (np. życie). Grzech jest
Ok rozumiem. Co do tych uzdrowień, to czegoś takiego nie ma. Przepraszam ale to są już księdza wymysły. Nie ma czegoś takiego jak uzdrowienie z nowotworu. To straszne, że ksiądz w takie coś wierzy. Wielu ludzi, którzy wierzą w takie uzdrowienia idzie przykładem swoich guru i przestaje brać leki, w efekcie umiera. Takich przypadków jest masa. Mogę zrozumieć, że nastolatki dzieci uwierzą w takie
Różnica jest tylko taka, że wierząc, nie idziemy za przykładem guru – tylko za Jezusem. I nie uważam, aby wiara była straszna, wręcz przeciwnie, ja doświadczam tego, że dopiero ona nadaje sens mojemu życiu. Mam za sobą czas życia, w którym mówiłam podobnie jak ty ,m, i mam też nowe życie, które dał mi Bóg. Mów co chcesz, myśl co chcesz – ale jest to jakość, której się po prostu nie da porównać.
Wspomniane uzdrowienia, to nie są wymysły. Widziałem wyniki badań przed i po modlitwie. Chociaż powiem szczerze, że też początkowo nie chciałem wierzyć. A propos różnych cudów, to obecnie w Kościele żaden człowiek nie-męczennik nie zostanie ogłoszony jako błogosławiony/święty, dopóki za jego przyczyną nie dokona się cud. I to nie byle jaki cud. Ale taki, który międzynarodowa komisja specjalistów